Czyli historia pewnej torebki...
Jeden, zmanierowany lalkami, rzut oka na starą torebkę i już wiem, czym stanie się w następnym życiu - a przynajmniej wiem, czym chciałabym, żeby się stała... Służyła kilka lat komuś z rodziny. Aż nadszedł jej kres, w niektórych miejscach materiał się przetarł, zaczęła straszyć. Właścicielka przerzucała ją z kąta w kąt, wreszcie z irytacją postanowiła wyrzucić. Tak by się stało, gdyby nie moja spostrzegawczość i nachalne pytania o cel umieszczenia torby w worku na śmieci. Zapoznając się ze wszystkimi szczegółami dotyczącymi kupna, wieloletniego zastosowania, zachwytów okolicznych sąsiadek, jak również żalu nad straconym cudem, capnęłam niecierpliwie torbę, jak zły dobrą duszę, i pognałam w podskokach do domu.
Poszły w ruch nożyczki oraz igła z nitką... Powstała barbiowa kurtka. Było to moje drugie podejście do wykroju zaczerpniętego od BFashions. Tym razem nie miałam już problemu z wszyciem rękawów, wcześniej bardziej się męczyłam. Moja kurtka nie jest stuprocentowym odzwierciedleniem wspomnianego wykroju, niemniej jestem pełna podziwu nad wymiarami poszczególnych jego elementów, dzięki czemu, po zszyciu całości, materiał pięknie układa się na lalce.
Oto prawie "firmowa" kurtka,
obok resztki "torbiane"
w postaci plakietki D&G i część podszewki...
(rozmyślam nad wykorzystaniem tej ostatniej)
1. Z paskiem...
2. Bez paska...
3. Tył
O rany zachwycająca ta kurteczka. Dałaś torebce nowe życie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńa czy ten szary materiał z literami - to podszewka z torebki?
OdpowiedzUsuńmogłaby powstać z tego całkiem fajna sukienusia i spódnica...
sama mosiężna plakietka - na oko jest niezłym materiałem
na kopertówkę - szczerze zazdroszczę takiego wyjściowego
"półfabrykatu" ;DDD