Na dnie szafy znalazłam bluzkę, która pamiętała jeszcze moje studenckie czasy. W zasadzie nadal rozmiarowo dobra, ale teraz takiej bluzki już bym nie założyła. Stwierdziłam więc, że jest to nie tyle część mojej garderoby, ale przede wszystkim MATERIAŁ. Pochwyciłam zatem zdobycz i pogalopowałam szyć sukienkę dla jednej z lal. Męczyła mnie trochę kwestia zakończenia dołu sukienczyny, ale doszłam do wniosku, że skoro jest to materiał bardzo elastyczny i nie strzępi się wybitnie, nie będę podszywać. Nie robiłam również żadnego zapięcia, bo elastyczność sukienki sprawia, że swobodnie można ją wciągać na lalkę.
Oto efekt:
fajna ta sukienusia - ja mam kilka takich ciuszków,
OdpowiedzUsuńktórych mi żal wyrzucić - tylko jakoś do szycia z
nich kreacji dla mych panien - ciężko mi się zebrać... ;P
Dziękuję! Co do czasu... Niestety... Problem współczesnego świata - ciągle mało tych sekund, minut, godzin, dni i lat...
Usuń