No i kolejny rok przed nami. Kolejne wirtualne karty lalkowo-miniaturowych opowieści do zapisania. Przyjemna perspektywa, prawda? Zatem zaczynam, bo szkoda tracić czas na zbędne i oczywiste wywody!
Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną ukończoną przeze mnie miniaturą, tym razem jadalnią "Mrs Charie's Dining Room" z firmy Rolife. Praca nad nią zajęła mi chyba około półtora tygodnia, po kilka godzin dziennie - w zależności od dostępnego czasu. I było naprawdę miło. Kilka rzeczy zmieniłam, ponownie odchodząc od propozycji producenta. Dodałam ściankę, tapetę, swoją podłogę, oświetlenie (którego producent nie przewidział), drobne dodatki. I bardzo miło mi się pracowało. Poniżej efekty moich działań. Przyjemnego oglądania.
Pracując nad kolejnymi elementami, tworzącymi wystrój tego pomieszczenia, nauczyłam się nowej rzeczy: wykonywania miniaturowych łapaczy snów. I choć nie są idealne, bo to moje początki, to jestem z nich ogromnie dumna.
Łapacze snów powstały na bazie plastikowych obręczy z domowego zestawu przydasiów. Najpierw igłą z nitką oplotłam całe kółeczko na zasadzie ściegu dzierganego, jakim obszywa się np. dziurki na guziki. A później, tą samą igłą z nitką, tworzyłam sploty w środku obręczy. Jeśli ktoś lubi szyć ręcznie, to z pewnością odnajdzie się w takim działaniu.
Nie wiem dlaczego, producent zaproponował do jadalni wieniec świąteczny, choć na kalendarzu ma widnieć data 12 kwietnia... No nieodgadnione są pomysły twórców zestawów DIY... Ale zrobiłam, przyda się kiedyś przy właściwej okazji. Powstał z paska sztucznej trawy, używanej przez miniaturzystów, drucika, wstążki, metalowej napy (metalowego napa?) i koralika (dzwoneczek), no i ozdobnych gwiazdek.
I dobrze mi było z tym.
czekając z utęsknieniem na kolejny zestaw DIY do samodzielnego tworzenia...
Miłego weekendu!
Twoja wersja podoba mi się bardziej. No i dzięki, że podzieliłaś się sposobem wykonania niektórych przedmiotów i detali. :)
OdpowiedzUsuńJakie to wnętrze jest śliczne!! No właśnie, przy porównaniu wizji producenta i Twojej (zdecydowanie lepszej!) od razu rzuciły mi się oczy łapacze snów. To już naprawdę wyższy poziom misterności, acz przy kielichu już w ogóle poczułam się powalona na łopatki! Jakie to wszystko jest maleńkie i jak niesamowicie dopracowane! Ilekroć spoglądam na kolejne zdjęcia, wciąż zauważam coś nowego (uchwyty do szafek to mistrzostwo świata i okolic!). Tapeta i oświetlenie dodają jeszcze odpowiedniej atmosfery i są doskonałym uzupełnieniem.
OdpowiedzUsuńIdę się jeszcze trochę pogapić :).
W Twojej wersji wygląda bardziej naturalnie, na takie zamieszkane przez kogoś, nie jak prosto z pudełka. Podziwiam ścibanie tego małego łapacza. A co do wieńca, to ponoć są osoby, które choinkę trzymają cały rok, także może to w tym kierunku szło? :)
OdpowiedzUsuńCUDOWNE! :-)
OdpowiedzUsuńNo, pewnie, że Twoja wieczorna wersja jest dużo piękniejsza. Ma atmosferę, a wnętrze wygląda jeszcze bardziej realistycznie.
Robiłam kiedyś łapacze w skali dla człowieka do powieszenia nad łóżkiem i takie, które miały rozmiar wisiorka lub kolczyków. O takich tycich nigdy nie pomyślałam ;-)
Co do kwietniowego wieńca adwentowego, to sugeruję, że projekt wymyśliła osoba innego wyznania, albo niewierząca, której katolickie święta zlały się w jedno ;-)))
Przyznam że podobają mi się obie wersje:) Też chciałabym mieć tak stylowe miniaturki.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa interpretacja tego wnętrza w Twoim wykonaniu :) Świetnie, żę to hobby daje Ci tyle radości. Podziwiam cierpliwość i dbałość o detale.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie to wygląda❤️. Żałuję, że mam tak mało miejsca.
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem, co napisać. Dziewczyny przede mną wyczerpały temat. Ogromne brawa, kochana, za wszystko. Jest pięknie!
OdpowiedzUsuńWszystko jest idealnie dopięte na ostatni guzik, oczu nie można oderwać. Na pewno praca nad tym wszystkim przyniosła Ci sporo radochy! A własne dodatki zrobione przez Ciebie jeszcze bardziej wszystko upiększają! Masz ten zmysł artystyczny, producenci powinni się z Tobą podzielić zyskami ze sprzedaży tych zestawów :) Te łapacze snów są niesamowite. Brak słów! Ja mam teorię na temat tego wieńca... Z życia wzięte... U mnie nad drzwiami do domu w czasie świąt wisi właśnie taki wieniec, lubię zaskakiwać osoby wchodzące mówiąc: "O patrz jaki mam fajny wieniec z jemioły, daj cmoka!" Hahaha (oczywiście nie wszystkich tak witam!) Raz zapomniałam go zdjąć, to był zwariowany rok, problemy zdrowotne bliskiej mi osoby, dużo się działo i tak ten wieniec "przewisiał" calutki rok od świąt do świąt. Zauważyłam to chyba w październiku i po prostu go zostawiłam do następnych świąt... No życie :) Widocznie osoba, która projektowała tę dioramkę miała te same przeżycia i jazdy hahahaha
OdpowiedzUsuńCoś cudownego! Jak zawsze wolę Twoją wersję od tej producenta! Na przykład to jak pomalowałaś drzwi od górnej szafki, od razu więcej się tam dzieje, zaś tapeta ożywia całość i jest bardzo stylistycznie zgodna z resztą wystroju! Lampa naftowa i świecznik od razu zwróciły moją uwagę, ta detaliczność jest wręcz nie do ogarnięcia. Za to łapacze snu to już po prostu kosmos. Ja nie zszyję mężowi nawet dziurawych skarpet, a co dopiero wydziergać przedmiot wielkości jednogroszówki! Po raz kolejny chylę czoła!
OdpowiedzUsuń