Kiedyś bardzo lubiłam kolor zielony, w każdej odsłonie i postaci. Z czasem jednak moje upodobania się zmieniły i obecnie zieleń toleruję wyłącznie jako element natury - trawa, liście, rośliny. Taką zieleń kocham i taką mogę napawać się bez umiaru. W innych miejscach barwa ta mnie drażni, nie wiem dlaczego tak jest.
W międzyczasie pokochałam błękit i ogólnie kolor niebieski. Mogłabym żyć w niebieskim domku, nosić niebieskie ubrania i jeść potrawy z akcentem błękitu. Ten kolor działa na mnie niezwykle kojąco.
Ponoć chromoterapia uwzględnia wpływ kolorów w leczeniu konkretnych jednostek chorobowych. Czyżby mój organizm potrzebował teraz niebieskiego? Może tak być. 😁 (Szczególnie niebieskiego morza 😏😇😇😇😎. )
Z powyższych względów, do moich lalkowych lokatorek, dołączyła panna niebieskowłosa. Koniecznie musiałam mieć lalkę z takimi włosami i już! Jest to lalka Fashionistka nr 170, którą przesadziłam czasowo na ciałko MtM i zaprosiłam do sesji.
A oto efekty focenia:
to jeszcze uwagę przyciągają jej cudne oczy, kocie, wyraziste
i także z akcentem niebieskiego.