O CZYM JEST TEN BLOG?

Jak wykonać własnoręcznie różne gadżety dla lalki? Czy akcesoria dla lalek i zabawki muszą być drogie? W jaki sposób stworzyć twórczą przestrzeń do indywidualnego rozwoju (swojego lub dziecka), przy niewielkim nakładzie finansowym? Między innymi o tych, jak również o innych lalkowych kwestiach, przeczytacie na moim blogu. Zapraszam

Drogi Czytelniku

Zdjęcia na blogu są mojego autorstwa. Jeśli udostępniam zdjęcie wykonane przez inną osobę, informuję o tym podając źródło. Chcesz wykorzystać moje zdjęcie? Zapytaj :-) Dziękuję :-) Aya ze Świata Lalek
Copyright: Aya w Świecie Lalek

Szukaj na tym blogu

___________________________________________________________________________

środa, 27 maja 2020

Yuki i zabawa z apką SnapStar - recenzja

Jak dodać ideologię do swojego hobby?
Czyli ciekawość lalkowicza, jej przyczyny i konsekwencje. 

      Czasem ciekawość potrafi tak bardzo zdominować lalkowicza, że skłonny jest odstąpić czasowo od swoich preferencji kolekcjonerskich i chwilowo skupić uwagę na czymś nowym, nieznanym. Tak było ze mną w tym tygodniu. Choć moja gromada lalek to zdecydowanie stado barbiotworów Mattela, czasowo zainteresowałam się inną linią lalek - wielkogłowych gwiazdek made by YULU, z którymi można bawić się dodatkowo przy użyciu aplikacji na Androida - tzw. SnapStara. 


      Moja ciekawość niekiedy ma również podłoże zawodowe, które skłania do szukania materiałów, jakie mogłabym wykorzystać w pracy. Niekiedy lalki naprawdę wzmacniają pracę pedagogiczną, stając się formą motywacji zewnętrznej (jeśli nie ma innej siły sprawczej na wypracowanie wewnętrznej motywacji - a czasem nie ma). Działa to na zasadzie: "Wykonasz zadania - będzie nagroda" (tu być może: zabawa z lalką oraz aplikacją). A ponieważ biedronkowe ceny na omawiane lalki wydają się znośne, w porównaniu do oferty sklepów z zabawkami, postanowiłam zaopatrzyć się w jedną z panien z Biedronki - tak na "zaś", tak "ewentualnie", tak "w razie czego". 


Zacznę może najpierw od aplikacji, a później przejdę do lalki... 


SnapStar... aplikacja na Androida

         Aplikacja jak każda inna, typowo dziecięca, z mnóstwem bodźców dźwiękowych i wizualnych, które mogłyby wstępnie pogrzebać wszelkie ambitne plany ewentualnego wykorzystania w pracy nauczyciela. Jednak kiedy przejdzie się przez początek muzycznej wrzawy i przystąpi do konkretów, a mianowicie stylizowania zdjęć, jakie najpierw zrobimy lalce, jest całkiem znośnie. 

Mamy do wyboru wiele lalek i dla każdej dostosowane zaplecze wizualnej przemiany 




Można pannie dodawać fryzury, okulary, makijaż... Można zmieniać tło.


      Żeby dodać fryzurę, czy okulary, trzeba palcami dłoni odpowiednio przesuwać nakładkę - zmniejszając, zwiększając lub przekręcając obrazek. Można się uprzeć, że takie czynności doskonalą u dziecka uwagę, koncentrację, precyzję, rozbudzają pewną formę kreatywności. 

     Niestety aplikacja jest dostępna wyłącznie w kilku językach i nie obsługuje języka polskiego. Dlatego dostępne w niej filmowe prezentacje konkretnych lalek mogą zostać niezrozumiane przez dziecko. Niemniej ogląda się je w sumie przyjemnie i w pewnym stopniu mogą być atrakcyjne dla dziecka (w filmikach lalki przedstawiają się, poruszają się, pokazują czynności, jakie są elementem ich zainteresowań). 



       Żeby móc w aplikacji zmieniać tło sfotografowanej lalce, należy najpierw wykonać zdjęcie na zielonym tle, które jest dołączone do zestawu. 



     W sumie fajna zabawa dla dziecka, pod warunkiem, że tego typu działania łączą się z jego zainteresowaniami. No bo, jeśli ktoś nie lubi lalek, ani czynności z nimi związanych, to trudno mówić o przyjemności i ewentualnej motywacji... 

Ogólnie aplikację oceniam jako znośną i myślę, że na upartego można z niej wykrzesać pozytywy. 


Panna Yuki - radość i rozczarowanie

      Panna lalka w pudełku prezentowała się całkiem przyjemnie dla oka i trzeba stwierdzić, że samo pudełko również jest dość funkcjonalne, bo daje się wielokrotnie wykorzystywać, dzięki czemu można w nim przechowywać lalkę. Lubię funkcjonalne opakowania. 



       Sama lalka, po wyjęciu z pudełka, także robi przyjemne wrażenie. Jest ruchoma - zgina ręce w łokciach, nogi w kolanach, ma ruchome dłonie, stopy, przejawia także niewielką ruchomość klatki piersiowej. Wysokość lalki to jakieś 22-23cm.


     W zestawie, oprócz wcześniej pokazywanego zielonego tła, mamy jeszcze torebkę, telefon, zielony ruchomy stojak i  opaskę na głowę.


Włoski lalki to tak naprawdę peruka, którą można zdjąć. 



      Niestety, peruka mocowana jest za pomocą plastikowego bolca, przez co panna ma dziurę w głowie. Jeśli jednak komuś dziura w głowie lalki nie przeszkadza, to w sumie nie ma problemu. Właściwie dzięki temu umocowaniu, włoski dobrze się trzymają.  

       I od ogólnych plusów, przechodzimy do jednego, solidnego minusa - minusa w zasadzie chyba odnoszącego się do tego konkretnego modelu lalki, bo wiążącego się z jej ubraniem. 


     Ubranko niby ciekawe, ładna kurteczka, ciekawe buty, znośna spódniczka, ale kiedy zdejmujemy kurteczkę, okazuje się, że materiał kurtki wszedł w reakcję z ciałkiem lalki i je zafarbował. Na rękach powyżej łokci widać plamki. Nie wiem czy maść, którą wszyscy doskonale znamy, poradzi sobie z tym ustrojstwem. Można spróbować... 


    Dla lalkowicza, który kupuje lalkę w celach przyszłego fotografowania, może to być problemem, choć plamki można teoretycznie usunąć wirtualnie, za pomocą programu graficznego. Zrobiłam tak z poniższymi fotkami. 


      Można też zaopatrzyć się w odpowiednio długą garderobę, która zakryje plamki (jedna z monsterek była tak życzliwa, że użyczyła Yuko swojej bluzki... i paska). 


     Ogólnie lalka fajnie pozuje, wielokrotnie można ją tak ustawić, że stoi samodzielnie, co w plenerze jest dużym plusem. 

      Jak widzicie panna ma swoje plusy i minusy. O decyzji zakupu pewnie przeważy cena i osobiste upodobania lalkowe, jak też ewentualny cel posiadania rzeczonej. Gdyby jednak ktoś szukał informacji o tej pannie, mam nadzieję, że pomogłam i rozwiałam wszelkie wątpliwości. 

       Dziękuję, że dotrwaliście do końca. Życzę Wam przyjemnej końcówki tygodnia i ... uciekam się pakować, bo dostałam kilka dni urlopu i zamierzam je właściwie wykorzystać. Udaję się w krótką podróż na polskie wybrzeże. Jeśli czas i okoliczności dopiszą, postaram się ofocić jakąś lalkę. 

Buziaki. 
Trzymajcie się! 
I do poczytania za kilka dni. 


niedziela, 17 maja 2020

Palcem po mapie, nosem po monitorze...

          Od jakiegoś czasu odczuwam ogromny głód podróżniczy. Tęsknię niesamowicie za pociągami, lotniskami, samolotami i wszelkimi podróżami. Ten ogromny głód, skłonił mnie do zaciętej penetracji moich folderów z wakacyjnymi zdjęciami (na wszelkich możliwych nośnikach danych). Przeglądając stare zdjęcia, w ferworze tego nagłego impulsu, niespodziewanie natrafiłam na fotki lalkowe, których nie publikowałam tutaj na blogu. Owszem, dodawałam tu fotografie z danej podróży <KLIK>, ale nie wiem dlaczego nie umieściłam wtedy wszystkich zdjęć (być może nie chciałam Was  przynudzać nadmiarem, szczególnie, że niektóre były podobne). 

        Pomyślałam jednak, że szkoda ich nie pokazać. Można wędrować palcem po mapie. Można przykleić nos do monitora i powzdychać, snując plany na przyszłość. 

Zatem, z nosem na monitorze, 
wzdycham i wspominam, jak również nieśmiało planuję. 


          Oby te marzenia i plany miały rację bytu jeszcze w tym roku, 
choć pewnie to dość nierealne... 



Życzę Wam rychłego spełnienia wakacyjnych planów
i zdrówka. 
Pozdrawiam serdecznie! 

Aya

czwartek, 14 maja 2020

Barbie Pretty Hearts - lalka z dzieciństwa

         Pozwólcie, że pokażę Wam dzisiaj moją pierwszą Barbie, a właściwie jej duplikat, bo niestety ta pierwsza przepadła w czeluściach perypetii życiowych. Na szczęście, całkiem niedawno, udało mi się zdobyć za bardzo małe pieniądze identyczną lalkę - przyznam, że od dawna liczyłam właśnie na taki traf. Czekałam cierpliwie, obserwując ogłoszenia sprzedażowe. Już raz taka panna pojawiła się w ofertach, ale niestety była droga, w efekcie zrezygnowałam. Warto jednak było poczekać. Wreszcie się udało! 



         W dzieciństwie, taką samą lalkę kupiłam sobie chyba w szóstej, albo w siódmej klasie szkoły podstawowej. Pamiętam, że wtedy kupno takiej panny było dla mnie efektem wielu wyrzeczeń, były bowiem ważniejsze rzeczy do kupienia niż zabawka (w dodatku wtedy dość droga). Jakże teraz lalkowanie jest łatwiejsze!


       Pamiętam, że była spełnieniem moich marzeń o posiadaniu "prawdziwej" Barbie. Wcześniej miałam wyłącznie pannę Simby i polskie Lizy. Jednocześnie nie byłam wtedy już małą dziewczynką, a powoli stawałam się nastolatką, więc przyznanie się przed rówieśnikami, co jest uwieńczeniem moich marzeń, graniczyło raczej z cudem - ot, taki głupi wiek. O tej lalce wiedziała wyłącznie moja przyjaciółka, którą zresztą teraz serdecznie pozdrawiam, bo czasem czyta tego bloga. 



      Lalka, jak to lalka, właściwie nic specjalnego, ale muszę przyznać, że bardzo zależało mi na jej posiadaniu i cieszę się, że wreszcie mam ją pod swoim dachem. To takie przyjemne cofnięcie się w czasie... To obrazy wspomnień. To zapachy dawnych lat. To ogromnie miłe uczucie...



A Wy, kiedy zdobyliście swoją pierwszą barbioszkę? 
W dzieciństwie, czy dopiero w dorosłości? 
A może, tak jak ja, również udało Wam się zdobyć lalkę sprzed lat? 
Jestem bardzo ciekawa.... 
Pozdrawiam serdecznie. 
Uściski Kochani! 







niedziela, 10 maja 2020

Majowa niedziela

        Pierwszy raz w tym roku wybrałam się w prawdziwy (nie balkonowy) plener. Mimo, że słońca było niewiele, dało mi to ogrom radości. Na chwilę zupełnie zapomniałam o wirusie w koronie. To jest właśnie magia fotografowania - człowiek skupia się wyłącznie na tym, żeby zrobić ciekawe ujęcie, reszta zostaje za nim. 

     W fotografowaniu miałam dzisiaj wsparcie kolegi, który poddawał mi świetne pomysły i dostrzegał ciekawe rozwiązania w zakresie wykorzystania przestrzeni i terenu. Jak się okazuje miejsce, w którym się bywało nie raz i w którym się już fotografowało, może dać nowe możliwości, wystarczy jedynie je dostrzec. Kilka fotografii prezentowanych dzisiaj, jest również jego autorstwa, Ł.G. - dziękuję. 

Poniżej efekt działań plenerowych. 



Przy okazji pokażę kolejne miniaturowe obrazy, które namalowałam akrylami.
Tym razem temat prac skupił się wokół Piotrkowa Trybunalskiego
oraz miejsc charakterystycznych dla tego miasta.




Pozdrawiam Was serdecznie! 
Życzę miłego niedzielnego wieczoru i wspaniałego tygodnia. 
Uściski. 
___________________________________________________________________________
Dziękuję za wizytę na moim blogu. Zapraszam do ponownych odwiedzin. Pozdrawiam ciepło. Aya
___________________________________________________________________________

Prywatną wiadomość prześlesz do mnie poprzez poniższy formularz:

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *