Ja w zasadzie ich nie obchodzę, są dla mnie okresem odpoczynku od pracy, relaksem, może momentem delikatnej nostalgii, refleksji nad życiem. Można rzec moje świętowanie nie ma podłoża religijnego, jest bardziej takim swoistym wyoutowaniem się w domowym zaciszu. W zasadzie bardzo lubię ten grudniowy przerywnik w pracy, magiczny czas, kiedy wystawy sklepowe przywdziewają szatę wszelakich świecidełek, kiedy słyszę w sklepach amerykańskie "We wish you a Merry Christmas...", a podrabiani Mikołaje biegają z rozwianymi brodami szukając na ostatnią chwilę wymarzonych prezentów dla bliskich. Taki fajny bajkowy czas... Kojarzy mi się z dzieciństwem, kiedy próbowałam przyłapać Mikołaja na gorącym uczynku i zawsze usypiałam z zabawkowymi marzeniami w głowie... Mimo, że nie jestem chrześcijanką, w mojej rodzinie zawsze była choinka - jedyny element nawiązujący do świąt. Moja mama uważała, że dzieci kochają choinki i że także powinnam ją mieć. Cieszę się bardzo, że tak było, wspominam to z ogromnym sentymentem i radością.
Rok zbliża się ku końcowi. Zamykamy kolejny rozdział z naszego życia, a przed nami otwiera się następny, taka czysta karta. Rodzi się nadzieja na realizację kolejnych marzeń i planów, może jakichś życiowych zmian... Życzę Wam Kochani, aby wszelkie Wasze plany udało się zrealizować wraz z otwarciem nowego rozdziału, a czyste karty życiowej księgi zapisały się wyłącznie pozytywnymi wyrazami.
Zdrowych, radosnych, przyjemnych Świąt Bożego Narodzenia!
Buziaki!