O CZYM JEST TEN BLOG?

Jak wykonać własnoręcznie różne gadżety dla lalki? Czy akcesoria dla lalek i zabawki muszą być drogie? W jaki sposób stworzyć twórczą przestrzeń do indywidualnego rozwoju (swojego lub dziecka), przy niewielkim nakładzie finansowym? Między innymi o tych, jak również o innych lalkowych kwestiach, przeczytacie na moim blogu. Zapraszam

Drogi Czytelniku

Zdjęcia na blogu są mojego autorstwa. Jeśli udostępniam zdjęcie wykonane przez inną osobę, informuję o tym podając źródło. Chcesz wykorzystać moje zdjęcie? Zapytaj :-) Dziękuję :-) Aya ze Świata Lalek
Copyright: Aya w Świecie Lalek

Szukaj na tym blogu

___________________________________________________________________________

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Wesołych Świąt!

     Ja w zasadzie ich nie obchodzę, są dla mnie okresem odpoczynku od pracy, relaksem, może momentem delikatnej nostalgii, refleksji nad życiem. Można rzec moje świętowanie nie ma podłoża religijnego, jest bardziej takim swoistym wyoutowaniem się w domowym zaciszu. W zasadzie bardzo lubię ten grudniowy przerywnik w pracy, magiczny czas, kiedy wystawy sklepowe przywdziewają szatę wszelakich świecidełek, kiedy słyszę w sklepach amerykańskie "We wish you a Merry Christmas...", a podrabiani Mikołaje biegają z rozwianymi brodami szukając na ostatnią chwilę wymarzonych prezentów dla bliskich. Taki fajny bajkowy czas... Kojarzy mi się z dzieciństwem, kiedy próbowałam przyłapać Mikołaja na gorącym uczynku i zawsze usypiałam z zabawkowymi marzeniami w głowie... Mimo, że nie jestem chrześcijanką, w mojej rodzinie zawsze była choinka - jedyny element nawiązujący do świąt. Moja mama uważała, że dzieci kochają choinki i że także powinnam ją mieć. Cieszę się bardzo, że tak było, wspominam to z ogromnym sentymentem i radością. 

Rok zbliża się ku końcowi. Zamykamy kolejny rozdział z naszego życia, a przed nami otwiera się następny, taka czysta karta. Rodzi się nadzieja na realizację kolejnych marzeń i planów, może jakichś życiowych zmian... Życzę Wam Kochani, aby wszelkie Wasze plany udało się zrealizować wraz z otwarciem nowego rozdziału, a czyste karty życiowej księgi zapisały się wyłącznie pozytywnymi wyrazami. 


Zdrowych, radosnych, przyjemnych Świąt Bożego Narodzenia!
Buziaki! 

czwartek, 12 grudnia 2019

Samoprezent mikołajkowy

     Za nami mikołajki, wkrótce połowa grudnia. Czas ucieka jak szalony. Naprawdę nie wiem, kiedy ten rok zleciał... Z okazji mikołajek planowałam sprezentować sobie kolejnego azjatyckiego chłoptasia BTS, ale Empik miał takie nagromadzenie przesyłek w moim mieście i okolicy, że ten teren przestał być dostępny jako miejsce odbioru przesyłek na jakiś czas. Jechanie 60 km dalej już nie bardzo mi się opłacało cenowo. Zrezygnowałam. Kiedyś pewnie wrócę do pierwotnego planu, tymczasem na celowniku pojawiła się inna zdobycz, którą postanowiłam przygarnąć. 

Przedstawiam Wam Barbie Graduation 1996 :-) 


Przyjechała do mnie od kolegi lalkowicza - dziękuję Areczku bardzo mocno! 
Myślę, że jest cudowna! 


Panienka dołączy do mojej pierwszej lalkowej absolwentki
Christie z 1997 roku , 
którą przytuliłam kilka lat temu


Pozdrawiam Was serdecznie! 

sobota, 30 listopada 2019

Do (nie)widzenia listopadzie

      Listopad chyli się ku końcowi... I bardzo dobrze! Jak ja nie lubię tego miesiąca! Taki grobowy, smutny, szary, brrrr. Zwykle nie mam i nie miałam z nim dobrych wspomnień, a ten rok - żeby tradycji stało się zadość - dołożył swoje trzy grosze. Na szczęście wkrótce nadejdzie grudzień i jakoś tak od razu lepiej mi się oddycha, a na sercu robi się lżej. 

     Tydzień temu szykowałam się do kolejnego postu, związanego tym razem z Dniem Pluszowego Misia, jednakże tak mi się w życiu ułożyło (ach listopadzie!), że nie zdążyłam wstawić wpisu na czas. Pomyślałam więc, że zrobię to dzisiaj, żeby ten miesiąc jakoś przyjemnie zakończyć. 



       Poza różowowłosą grubcią MtM, trafiła ostatnio do mnie również wysoka panna MtM. Kupiłam ją zdecydowanie wyłącznie dla ciałka, ale na razie jeszcze pomyka ze swoją oryginalna głową. Nadal waham się, którą łepetynę nasadzić na to ciało. Być może prezentowane dzisiaj zdjęcia to ostatnie fotki tej panny, a kolejne będą już z hybrydą. Trochę żal, ale sami wiecie, że w lalkowaniu musi się DZIAĆ, bo kiedy się mało dzieje, to jest nudno. :-) 


       Pannę nabyłam drogą wysyłkową (Smyk) i niestety przyszła z lekko niesymetrycznymi oczami. Może gdyby była idealna zmieniłabym pierwotne plany dekapitacji, a tak czuję, że muszę wykonać wyrok. 


Nie myślmy jednak na razie o tej nieuchronnej przyszłości, 
skupmy się na misiowej sesji. :-) 


     Uwielbiam misie! Mam ich mniej niż lalek, ale powiem Wam, że gromadka stopniowo się powiększa i goni lalkowisko zaskakująco szybko... Ileż to człowiek nagromadzi tego zabawkowego dobra... Jak jakaś sroka nienasycona :D 

Pozdrawiam Was serdecznie!

piątek, 15 listopada 2019

Tanecznie

        Trafiła do mnie nowa panienka, przed którą bardzo długo się broniłam. A to mi się nie podobała buzia, a wraz z nią często dostrzegany krzywy makijaż. A to znowu drażniły mnie łączenia stawów (bardzo dziwne, bo jasną grubcię MtM miałam i mi nie przeszkadzały). A to nie podobały mi się jej dżinsy (że niby takie mało naturalne). I w zasadzie nie wiem dlaczego miałam wobec jej wyglądu tyle zastrzeżeń. 


     Dopiero niedawno, nagłym porywem niezrozumiałego chciejstwa, zapragnęłam i jej. 


     W pierwszym momencie planowałam przeszczep głowy i zaserwowanie ruchomego ciałka którejś fashionistce (może tej z warkoczykami? ). Jednak, kiedy wyjęłam różowowłosą z pudełka, stwierdziłam, że na razie zostawię ją taką, jak ją Mattel stworzył - pobawię się razy kilka, no i zobaczymy co będzie dalej. 


        Możliwe, że to ciałko po prostu będzie służyło kilku lalkom, w zależności od potrzeb fotograficzno - zabawowych (jakkolwiek to brzmi :D ). 

        Na razie pragnę zaznaczyć, że lalusza bardzo się ucieszyła wyjściem z pudełka i sami zobaczcie jak zaczęła tańczyć z radości ;-) 


Sympatyczna laleczka, aż się nie spodziewałam...

Pozdrawiam Was Kochani serdecznie!
Życzę miłego weekendu!
I dziękuję za wsparcie w choróbsku - już zdrowieję, i to znacznie!




piątek, 8 listopada 2019

Kwilenie w zachwycie :-)

      Witajcie Kochani!

       Nie chcę Was zanudzać szczegółami choroby, która się u mnie uaktywniła, zaznaczę jedynie, że rozłożyła mnie totalnie i już trzeci tydzień kwękam, choć odnoszę wrażenie, że pokwękiwanie jest jakby mniejsze - być może wreszcie się z tego wygrzebię. Nie chorowałam właściwie w ogóle przez ostatnie półtora roku, więc najwyraźniej trzeba było sobie to wszystko nadrobić - podobno w naturze musi być równowaga, zatem równoważę. :-)

     W chorobowym leżakowaniu wreszcie ogarnęłam mój nowy telefon, dzięki któremu czuję, że wkroczyłam w XXI wiek. Do tej pory posługiwałam się telefonem ze zwyczajną klawiaturą i w sumie było mi z nim bardzo dobrze - uważałam, że skoro jeszcze działa, to nie jest potrzebny mi nowy. Lubię wykorzystywać przedmioty do ostatniego tchu, nie gonię usilnie za nowinkami technicznymi, choć nie powiem, żeby mnie nie interesowały. Zatem, kiedy mój stary telefon zaczął wariować ze starości, zdecydowałam się na nowy - tym sposobem wkroczyłam w nowy etap swojego żywota: Smartfonowa Aya w Świecie Lalek! 

      Na przykład taki blog... 

       Kiedyś naprawdę musiałam się nagimnastykować, żeby dodać tutaj cokolwiek z tamtego telefonu i w dodatku chodziło wyłącznie o drobny komentarz do wpisu koleżanki, a teraz leżę jak panisko na łożu i piszę... Bajka. 

Pozwólcie, że w tej ekscytacji techniką pokażę Wam dwie laluszki, które trafiły do mnie wczoraj jako lekarstwo na kwękanie. Może to dzięki nim mniej kwilę? Jak myślicie? Albo inaczej... Kwilę w zachwycie... :-) 

Oto one: Panny Fashionistas 2018 o numerach: 124 i 123! 

#124


#123


        Obie bardzo mi się podobały, zarówno w zapowiedziach Mattela, jak też już później na Waszych blogach/stronach. Uwielbiam lalki nietypowe, charakterne, oryginalne - te takie są. Trzeba przyznać, że ta seria staje się coraz bardziej pomysłowa i coraz mocniej wytłacza się w różnorodność gatunku ludzkiego XXI wieku. Kocham to, nie będę ukrywała. (Wszelkie lalkowe niedoróbki przemilczę - osobny temat)

       Tymczasem oglądam pannę z zielonym zawijasem na głowie i jestem nią zachwycona! Kolejna lalka, która podoba mi się jeszcze bardziej w realu niż na zdjęciach. 


         Przyznam się Wam, że przypomina mi trochę postać z filmu "Kobieta z tatuażem", który ostatnio obejrzałam. I choć film nie przypadł mi do gustu, to skojarzenie bardzo mi się podoba, bo rodzi w mojej głowie wizje ciekawej postaci - może te wizje przeniosę kiedyś na grunt mojego focenia. Zobaczymy. 


       Druga panna, jakże różna od zielonowłosej, także budzi mój zachwyt! Ten pomysł z warkoczykami trafił w moje wewnętrzne potrzeby lalkomaniaka. Zwyczajnie marzyłam o tego typu lalce! I proszę bardzo, Mattel chyba czytał w moich myślach i chciejstwach.... :-)


No fajne są obie, cóż Wam będę pisała więcej. Sami popatrzcie! 




Pozdrawiam Was serdecznie i życzę zdrówka, 
bo jak go nie ma to... pupa blada, a nawet bladziutka.

Naprawdę. 
Nawet ze smartfonem w dłoni. :-)

Buziaki!

sobota, 26 października 2019

Sun Jewel 1993 - Shani

     Dzisiaj powróciłam wspomnieniami do letnich dni oraz tęsknotą do słonecznych pląsów po żółtym nadmorskim piasku tropików (albo już nawet nie tropików - niech będzie nasz piękny Bałtyk). 

Jesień jest piękna, bajeczna, kolorowa, 
ale cóż poradzić, kiedy jestem zdecydowanie latolubna. 
Dla mnie temperatura w granicach 30 stopni Celsjusza mogłaby trwać cały rok. 
Teraz jest mi zdecydowanie za zimno. 

        Niedosyt lata i słoneczne wspomnienia spowodowały, że wreszcie wyciągnęłam pannę, która trafiła pod mój dach kilka tygodni temu. Pomyślałam, że zanim zaczną się pojawiać na blogach posty halloweenowe i inne dyniowo - jesienne, puszczę Wam nutkę letniego jeszcze słońca w postaci wielkookiej Shani. 



      Dziewczynka narodziła się w 1993 roku, a Mattel dziwnym pomysłem obdarował ją biżuterią, choć w zasadzie miała przecież pląsać po plaży. Kto po plażach uskuteczniał pląsanie, z pewnością wie, że biżuteria zdecydowanie nie sprzyja swobodzie tej czynności. Cóż, lalki jednakże mają inne priorytety, zatem biżuteria połączona z bikini nie budzą zaskoczenia u naszej Shani - panna czuje się bardzo swobodnie w takiej stylizacji.


     Ilość moich ciemnoskórych lalkowych lokatorów 
zwiększa się w zastraszającym tempie... - nie, nie narzekam


     Shani trafiła do mnie w swoim oryginalnym pudełkiem, w którym można znaleźć także połyskujące naklejki, drobne błyskotki do naklejenia na rękę, czy ciało, obok których większość małych dziewczynek nie przejdzie obojętnie - sprytny zabieg Mattelu. 

dobrze, że tę fazę mam już za sobą, 
bo pisałabym ten tekst oklejona tandetnymi świecidełkami


     Jak pokazuje tył pudełka, prezentowana seria liczyła kilka lalek. Spośród nich zdecydowanymi faworytkami są dla mnie Teresa i Kira. 


     W dodatku, jak już mówimy o faworytkach, znajomy od którego kupiłam Shani kusi mnie właśnie Teresą... Waham się, bo to jednak dodatkowy wydatek, którego w żadnym wypadku nie planowałam. No cóż, pomyślę. 

     Tymczasem oglądam moją Shani i przenoszę się myślami jakieś 3 tysiące kilometrów stąd... i siedzę aktualnie pod palmami, choć tak naprawdę za oknem jest jesień, a przy dachu latają mi nietoperze...



sobota, 19 października 2019

Justynka

Oto spełnienie moich lalkowych marzeń...
Justynka...


Skrzacinka przyjechała do mnie już we wrześniu.
Jednak jakoś tak się stało, że nie pokazywałam jej jeszcze na moim blogu.


Zarówno strój, jak też włoski i oczka mam od pierwszej właścicielki
Dziękuję Kornelko za prezenty

Panienka jest niezwykle sympatyczna...


Chociaż taka maleńka...


Trudno ją okiełznać, kiedy wcześniej miało się głównie barbiosze w dłoniach


Zdradzę Wam tajemnicę... 
Justynka początkowo miała być chłopcem, 
ale kiedy dostałam perukę od Kornelii, 
nie mogłam się oprzeć, żeby nie nadać jej dziewczęcego imienia

No i jest...
Justynka


Z czasem wyślę ją na malowanie buźki,
albo sama podejmę próbę, dokleję rzęski...
Trzeba będzie też dorobić Małej garderobę...

Na razie bawię się nową zabawką
i mam ogromną frajdę :D 

Miłej niedzieli!
Buziaki! 

piątek, 4 października 2019

Bella i niespodzianki od Kamelii

      Przyjechała do mnie Bella na ciałku Barbie Fashionistas. 


       Od dawna miałam chrapkę na tę specyficzną buźkę, ale jakoś pechowo nie było mi dane ją złapać. Los sprawił, że z prezentowaną panną postanowiła rozstać się nasza Kamelia, tym sposobem Bella trafiła pod mój dach. Wraz z laluszką przyjechały do mnie niespodzianki! Cudowne ubranko: bluzeczka i dżinsy, jak również lalkowa biżuteria oraz paczka cudnej modeliny! Wszystko mnie zaskoczyło i ogromnie zachwyciło! Przyznam jednak, że to na widok spodni moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej.



     Tak precyzyjnie wykonanych maleńkich dżinsów jeszcze nie widziałam! Te wszystkie detale zwyczajnie zaskakują, budzą mój podziw i zachwyt. Wcześniej oglądałam prace uszytkowe Kamelki wirtualnie, a trzeba przyznać, że różnica w odbiorze jest ogromna! 

Kiedy można je zobaczyć na żywo, dotknąć, 
już nie tylko zachwycają, ale zwyczajnie zwalają z nóg. 
To najwyższy poziom miniaturowego rękodzieła! Taka prawda!


Dziękuję Kamelko raz jeszcze! Jesteś niesamowita! 
___________________________________________________________________________
Dziękuję za wizytę na moim blogu. Zapraszam do ponownych odwiedzin. Pozdrawiam ciepło. Aya
___________________________________________________________________________

Prywatną wiadomość prześlesz do mnie poprzez poniższy formularz:

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *