Dla większości z Was zamiany lalkowych ciałek to niejako chleb powszedni. Ja od niedawna zajmuję się wysoko pojętym lalkowaniem, stąd nigdy wcześniej nie podejmowałam prób jakichkolwiek we wspomnianym zakresie. Podglądając, na różnych lalkowych blogach, wspaniałe efekty takich manipulacji, postanowiłam spróbować. Moje obawy krążyły wokół kwestii technicznej, a konkretnie, czy w rezultacie nie będę płakać nad rozlanym mlekiem - czytaj: zepsutą lalką. Okazało się jednak, że to wcale nie jest takie trudne. Lalki przeżyły... :) Ja natomiast zdobyłam nowe doświadczenie, co niewątpliwie bardzo mnie raduje. Można powiedzieć, że osiągnęłam wyższy poziom wtajemniczenia - level 2 ;) Do poziomu ekspert jeszcze trochę mi brakuje, ale zawsze to coś, prawda?
Jak zauważyliście, mojej Kassandrze podarowałam artykułowane ciałko,
z czego niezbyt zadowolona jest balejażowa Nikki, bo to jej własność przecież.
Jak teraz dziewczyna będzie grała na swojej gitarze?
No to jest istotnie problem... Zastanawiam się jak go rozwiązać...
Kędzierzawa Nikki natomiast cieszy się z zamiany, bo zyskała ciałko,
które - pomimo swojej sztywności - całkiem nieźle do niej pasuje
i daje więcej możliwości podczas pozowania.
No, a Kassandra...? Kassandra jest cała w skowronkach!
Poczuła dziewczyna, że żyje!
Wreszcie może zaprezentować swój skrywany dotąd potencjał...
Cóż, każdemu trzeba dać szansę...