O CZYM JEST TEN BLOG?

Jak wykonać własnoręcznie różne gadżety dla lalki? Czy akcesoria dla lalek i zabawki muszą być drogie? W jaki sposób stworzyć twórczą przestrzeń do indywidualnego rozwoju (swojego lub dziecka), przy niewielkim nakładzie finansowym? Między innymi o tych, jak również o innych lalkowych kwestiach, przeczytacie na moim blogu. Zapraszam

Drogi Czytelniku

Zdjęcia na blogu są mojego autorstwa. Jeśli udostępniam zdjęcie wykonane przez inną osobę, informuję o tym podając źródło. Chcesz wykorzystać moje zdjęcie? Zapytaj :-) Dziękuję :-) Aya ze Świata Lalek
Copyright: Aya w Świecie Lalek

Szukaj na tym blogu

___________________________________________________________________________

sobota, 23 kwietnia 2016

Panny Fashionistki 2016

      Wypatrywałam ich w okolicznych sklepach od dawna, niepocieszona, że serwuje się nadal stare niedobitki mattelowskie. Nadzieja jednak spływała na mnie wraz z pustoszeniem kolejnych półek. Przeczuwałam, że wreszcie nastąpi upragniony zasyp nowościami...

Wreszcie się doczekałam! 
Cóż, musiałam przygarnąć wszystkie typy ciałek - to było silniejsze ode mnie.

Ich cena również mnie zaskoczyła. Spodziewałam się bowiem większych wydatków. Tymczasem wyłożyłam na każdą pannę niecałe 36 zł (35,91 zł). Zaskoczyło mnie to, bo na półkach widniała kwota 39,99 zł, którą zresztą również poczytywałam jaką opłatę do przełknięcia. Nie wiem, czy wzięto pod uwagę ilość jednorazowo zakupionych panienek, czy też była to jakaś rozbieżność cenowa między półkowymi etykietami, a naniesionymi cenami w kasie fiskalnej. Nie mam pojęcia. W każdym razie wyszłam ze sklepu niesiona skrzydłami radości. Te skrzydła niosą mnie do tej pory...

Oto moje panny razem:

I... każda z osobna:

  • Panna nr 25 - typ ciałka: "petite" 

  • Panna nr 24 - typ ciałka: "petite"
  • Panna nr 22 - typ ciałka: "curvy"

  • Panna nr 30 - typ ciałka: "tall"


Muszę powiedzieć, że niewątpliwie najbardziej jestem zadowolona z ciemnoskórej panienki. 
Myślę, że pomimo ciemnego plastiku, na którym widać wszystkie pyłki, 
laleczka świetnie wychodzi na zdjęciach. 
Przede wszystkim jej małe oczka nie odbijają tak mocno światła, 
dzięki czemu stwarzają szersze pole manewru podczas ustawiania lalki do zdjęć.
No i ma mięciutką główkę, co zawsze przyjmuję z ulgą...

      Spośród pozostałych panienek, najbardziej urzekły mnie "Kędzierzawa-Latino-Drobinka" i "Krąglutka Blondi". :) Są urocze! Drobinka ma wspaniałe włosy i uroczą, niewinną twarzyczkę, choć może powinna mieć mniejszą głowę? Lubię ją jednak taką, jaka jest. Natomiast panna Krąglutka, ma przesłodkie ciałko - kiedy na nią patrzę rozczula mnie swoim widokiem. Przy tych lalkach, dawniejsze mattelowskie ciałka wydają mi się dziwne i przywodzą na myśl twory patykowato - wieszakowate. :-) 

Na szczęście, pomimo twardogłowia, nie widzę oznak klejotoku. 
Włoski są suche, miękkie, sypkie. Mam nadzieję, że tak zostanie...
O tym przekonamy się zapewne za kilka lat...

piątek, 22 kwietnia 2016

Christie Picture Pockets 2001

Dzisiaj przedstawiam Wam pannę Christie, 
która kilka dni temu przyjechała do mnie z Katowic.


Panienka pochodzi z serii:  Picture Pockets 2001

Od jakiegoś czasu szukałam panny o prezentowanym moldzie (Asha), 
która byłaby starsza od dotychczasowych moich lalek. 
Nie ukrywam, że zależało mi także na tym, aby wspomniana lalka posiadała ciałko TNT.

Traf chciał, że w sieci pojawiła się oferta sprzedaży, a ja przypadkowo na nią trafiłam...
Niewysoka cena sprawiła, że Christie w końcowym rezultacie
powiększyła grono lalkowych mieszkańców mojego domostwa.

To moja pierwsza i na razie jedyna ciemnoskóra panienka,
którą cechuje stary typ ciałka mattelowskiego

Christie przyjechała do mnie w swoim oryginalnym stroju i bucikach.


Jej stan określę na całkiem dobry, choć z pewnością wcześniej bawiło się nią jakieś dziecko.
Dziecięca aktywność nie pozostała tutaj bez echa, o czym świadczyły niewielkie ślady ząbków na jej prawej dłoni (nie sądzę bowiem, aby dorosła osoba przygryzała dłonie kolekcjonowanym przez siebie lalkom...) Na szczęście, dzięki wrzątkowaniu, udało mi się nieźle zmniejszyć oznaki przeżuwania.

Ja nie wiem, jak to jest, że kiedy byłam dzieckiem nie przejawiałam wybitnej tendencji 
do gryzienia zabawek... Teraz natomiast obserwuję jakąś wzmożoną aktywność
dziecięcą w tym zakresie... A może tylko tak mi się  wydaje... ?

Do wspomnianej serii lalek należały cztery panny: 

Barbie
Kira/ Marina
Teresa
oraz nasza  Christie

      Jak zauważyliście, jedna z lalek przedstawiona jest pod dwoma imionami: pojawia się Kira oraz Marina. Wygląda na to, że były dwa różne wypusty tych lalek i w każdym z nich wspomniana lalka otrzymała inne imię. Z tego, co zdążyłam się zorientować imię Kira występuje u lalek wypuszczonych na rynek w USA, natomiast do Europy powędrowały Mariny. Nie wiem, czy różnice w wyposażeniu pudełek, które dostrzegałam, także powiązane są z rejonem, do którego miały dotrzeć. W każdym razie na niektórych internetowych fotkach dostrzegłam, poza szczotką i ozdobnym dziurkaczem, dodatkowo "albumik na zdjęcia". A może Wy macie jakąś informację na ten temat? Jest to dla mnie temat nowy, jednakże dla Was być może jest on oczywistością i podzielicie się ze mną swoją wiedzą. :-)

Christie urzekła mnie swoją buźką, gęstymi, lśniącymi włoskami
i główką, która wydaje się znacznie bardziej proporcjonalna w stosunku do ciałka,
niż łepetyna jej kuzynki Ashy MTM.

Dziewczyny bardzo się polubiły!
Asha jest zachwycona swoją starszą kuzynką.

 Mam siostrę! Ale super!!!

Ja również bardzo się cieszę z posiadania prezentowanej panienki.
Przejawiam sentyment do ciałek TNT, dodatkowo lalkami w wersji AA
ekscytuję się jeszcze intensywniej.

Czyż ona nie jest piękna?

Pozdrawiam Was, życząc przyjemnego i słonecznego weekendu ;-)
_______________________
      Do celów powyższego wpisu pozwoliłam sobie udostępnić zdjęcia z Internetu, pochodzące z następujących źródeł:
  • http://www.barbievalues.com/barbieimages/201326_73071171.jpg - Barbie
  • http://ecx.images-amazon.com/images/I/41%2BzeEoPVbL.jpg  - Marina
    https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/86/f6/d5/86f6d5f16c09e5d4cc30ceaa723f9225.jpg
    - Kira
  • http://ecx.images-amazon.com/images/I/913pgwJvBrL._SL1500_.jpg - Christie
  • http://www.barbievalues.com/barbieimages/201326_73144196.jpg - Teresa

środa, 20 kwietnia 2016

A może galaretkę? Tutorial

      Na treść aktualnego wpisu, długo nie mogłam się zdecydować. W moim pozablogowym lalkowaniu tyle się dzieje, że kiedy wreszcie zasiadam do komputera, chcąc się z Wami tym podzielić, sama nie wiem, który wątek poruszyć. Przybyło mi kilka panienek, na które czekałam od dłuższego czasu... Przybyły też dwie nieoczekiwane... Dodatkowo eksperymentuję z tworzeniem różnych gadżetów lalkowych... Naprawdę, trudno zdecydować się, który temat podjąć najpierw. Postanowiłam zatem trzymać się chronologii - kolejne wpisy będą dotyczyć następujących po sobie wydarzeń. Tak będzie łatwiej dla mnie.

Dzisiaj zacznę od eksperymentu, który przeprowadziłam, w ramach poszukiwania kolejnych pomysłów na "coś z niczego". Eksperyment przebiegł zgodnie z moim planem. Jego wynikiem jest powstanie lalkowego jadła, tym razem nie z modeliny... Najważniejszym składnikiem wspomnianego, został znany Wam już klej Wikol/ Magik. Poniżej prezentuję "przepis" - może przypadnie Wam do gustu i zechcecie również poeksperymentować. Udanej zabawy!
Pozdrawiam ciepło :-)  
Skład: 
  • klej Wikol
  • barwnik pomarańczowy, pozyskany z suchej pasteli
  • biały brokat perłowy 
  • biała folia piankowa (wykorzystana przy półkolistej "galaretce") 
Przepis:
  • wlewamy do małego pojemniczka klej Wikol/ Magic (bądź podobny, który po wyschnięciu staje się przezroczysty)
  • dodajemy barwnik (sproszkowaną suchą pastelę, odrobinę dowolnej farby)
  • barwnik równomiernie rozprowadzamy, łącząc go z klejem
  • dodajemy brokat, mieszamy
  • czekamy na wyschnięcie całości (klej musi przybrać przezroczystą, twardą formę  - czasem trzeba poczekać kilka dni)

  • po wyschnięciu, wyjmujemy twór z foremki i tniemy go na dowolne kawałeczki
  • uzyskane kawałeczki smarujemy cienką warstwą kleju i obsypujemy brokatem białym perłowym
  • możemy też dokleić do wyciętych tworów warstwę folii piankowej o dowolnym kolorze, którą także posypujemy brokatem
  • czekamy kilkanaście minut na wyschnięcie
"Galaretki" gotowe!



Miłej zabawy!
PS: Pamiętajmy, że nie jest to gadżet do zabawy dla małych dzieci!


środa, 13 kwietnia 2016

Dalsze eksperymenty z modeliną

      Od kilku dni, w wolnych chwilach ponownie bawię się modeliną oraz eksperymentuję z wiekopomnym klejem Magikiem. Traktuję go jako coś na kształt FIMO Liquid, choć zdaję sobie sprawę, że przy użyciu tego drugiego można zdziałać dużo więcej i zdecydowanie w lepszej jakości. Wysuwam takie przypuszczenia w oparciu o podglądane w sieci miniaturowe wytwory rąk ludzkich oraz opinie internautów. Myślę, że już niedługo zdecyduję się na zakup "płynnej modeliny" (liquid), żeby osobiście sprawdzić jej właściwości. Tymczasem wykorzystuję to, co posiadam: modelinę, klej Magic/Wikol, rafię, suche pastele, brokat, akryle i sporadycznie farby do malowania na ubraniach.


Tematyką ulepków jest nadal jedzenie. 
Drążę ten temat do znudzenia. Sprawia mi to jednak ogromną radość i rozluźnia. 
Lubię poszukiwać nowych sposobów na wytworzenie kolejnego lalkowego dania 
i z każdym kolejnym działaniem doskonalę technikę, przez co zdobywam doświadczenie. 
To naprawdę bardzo przyjemne i odprężające zajęcie.

Oto, nad czym pracowałam w ostatnim czasie:

"Placki ziemniaczane ze śmietaną i szczypiorkiem"

"Naleśniki z serem i polewą czekoladową"

 "Spaghetti z sosem pomidorowym i ziołami"

"Kluski śląskie z sosem"

"Frytki z ketchupem i sosem czosnkowym + udko z kurczaka"

"Pierogi leniwe z cynamonem i cukrem"

Coś dla mięsożernych: "kabanosy" ;-)

"Pulpety z gotowanymi warzywami"

"Placki ziemniaczane z ketchupem"

"Placki ziemniaczane z cukrem"

"Ciasteczka markizy"

"Lód na patyku w polewie czekoladowej z posypką"

"Pączek z budyniem"

 ***
      Jestem bardzo ciekawa, jakie wrażenie zrobi na mnie FIMO Liquid, kiedy już wreszcie zdecyduję się na zakup. Klej Magic/Wikol nastręcza bowiem wielu problemów i wydłuża czas pracy, głównie wskutek czekania na jego wyschnięcie. Z drugiej strony nie wymaga termicznego utrwalenia, co w warunkach problemów z kuchenką gazową jest jakąś alternatywą - marną, ale zawsze. No nic, zobaczymy...

I jeszcze mała informacja:

      Zmodyfikowałam zakładkę "Coś z niczego", 
kierując się przede wszystkim Waszymi sugestiami, jak też własną wygodą. 
Wcześniej, żeby dotrzeć do poszukiwanego tutorialu, 
musieliście przewinąć całą stronę, co było uciążliwe i zajmowało czas 
- teraz wystarczy kliknąć na zdjęcie konkretnego przedmiotu, 
a zostaniecie przekierowani na właściwy opis wykonania. 
Mam nadzieję, że to rozwiązanie przypadnie Wam do gustu.
Pozdrawiam serdecznie!
Aya

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Witaj Midge!


   Bohaterkę dzisiejszego postu, podglądałam wielokrotnie w blogosferze lalkowiczów...  Chorowałam na nią od pierwszego wejrzenia... Te włosy, ta minka, te rzęsy i piegi... 

Pamiętam moment, kiedy po spędzeniu wielu dni na przeglądaniu wirtualnych relacji z jej udziałem, wreszcie zobaczyłam pannę w okolicznym sklepie. Jedyny sklep w moim mieście, który raczył zaserwować taki rarytas, a mnie portfel odmówił współpracy. Szukałam jej w innych sklepach, w marketach, hipermarketach... Na próżno, była tylko w tym jednym, jedynym miejscu, oślepiając wzrok astronomiczną kwotą. Nawet nie wiecie ileż to razy, odwiedzałam wspomniane miejsce, sprawdzając, czy przypadkiem nie obniżono ceny. Niestety, nie tam. Właściciel owego sklepu nie zna słów: "promocja", "obniżka", "przecena". Okrutnik taki - mówię Wam. Na szczęście, dzięki wstawiennictwu opatrzności, dorobiłam się wreszcie swojej rudej Pieguski.
 
Witaj w domu Midge!

      Panna mieszkała kiedyś w Krakowie, u innego lalkoluba... Jednak jak to w życiu bywa, los lalek i ludzi czasem się gmatwa, nasze priorytety stale się aktualizują, skutkiem czego zachodzą rozmaite rotacje i zmiany. Dzięki nim, mogłam spełnić swoje lalkowe marzenie i dziewczyna wylądowała u mnie. :-) 




    Przyjechała do mnie, nie mając swojego oryginalnego stroju, tylko taki, jak widzicie. Z chęcią dowiedziałabym się, od jakiej lalki pochodzą sukienka, buciki i torebka... Edit: Dzięki identyfikacji, dokonanej przez IHime, wiem, że sukieneczka i torebka to elementy dodatkowych ubranek sprzedawanych oddzielnie w ramach serii Barbie, Life in The Dreamhouse. Te, jak również inne stroje z serii, można podejrzeć TUTAJ


Nie przeszkadza mi brak oryginalnej sukienki 
- ta też mi się podoba





Midge obawiała się trochę nowego miejsca

Jednak dziewczyny, przyjęły ją bardzo serdecznie ;)

Każda chciała zamienić z nią choć kilka słów...
Dopytywały o podróż, o dni spędzone w bąbelkowej kopercie...
Takie tam, lalkowe sprawy... - sami rozumiecie.

Podczas tego całego chaosu, jaki nastąpił po serii pytań i odpowiedzi,
dziewczyny dostrzegły u nowej koleżanki podobne zainteresowania i cechy charakteru.
Towarzystwo szalało przed obiektywem.

Gdy wreszcie emocje opadły, Midge mogła odpocząć.
Wzięła prysznic, przebrała się w domowe ciuchy i odprężyła...
Usiadła na dywanie, w nowym miejscu, i poczuła, że będzie jej tu dobrze. 

Jestem w domu... - westchnęła cicho
Tak, jesteś w domu - szepnęłam

Będzie jej tu dobrze - zapewniam M.S. 
;-)

___________________________________________________________________________
Dziękuję za wizytę na moim blogu. Zapraszam do ponownych odwiedzin. Pozdrawiam ciepło. Aya
___________________________________________________________________________

Prywatną wiadomość prześlesz do mnie poprzez poniższy formularz:

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *