Obiecałam sobie, że przez jakiś czas będę omijać wytwory Mattela szerokim na kilka kilometrów łukiem goryczy... Sprawa klejglutowa bowiem nie dawała mi o sobie zapomnieć; zniesmaczyłam się. Mój bojkot jednakże, dokładnie zaplanowany i otoczony woalką wzburzenia, trwał może hmmm... dwa-trzy tygodnie (?) i niestety umarł śmiercią mało honorową. :-( Do mojego domostwa wprowadziła się kolejna mattelka, a na swoje usprawiedliwienie dodam, że odrobinę inna niż pozostałe, bo ... nieletnia.
Zauroczyła mnie na lotnisku w Dalamanie i nie pozwoliła odlecieć do Polski samotnie.
W zasadzie to zauroczyła mnie jej maleńka cena, a dopiero później lalka...
Jakoś tak trudno było wyjść z tamtego lalkowego sklepu bez jakiejś lalkowej pamiątki.
W dodatku Baśka rozpoznała w niej swoją zaginioną przed laty siostrę... Rozumiecie...
No dobrze, pomińmy milczeniem ten mało chwalebny akt samozepsucia lalkowego
i przejdźmy do meritum...
Pozwólcie, że Barbara poczyni wszystkie formalności i zaprezentuje Młodą.
Oto ona: Stacie
[dla mnie: Anastazja, czyli Nastusia]
z serii: Barbie & Her Sisters In The Great Puppy Adventure
(Barbie i Siostry: Wielka przygoda z pieskami)
[dla mnie: Anastazja, czyli Nastusia]
z serii: Barbie & Her Sisters In The Great Puppy Adventure
(Barbie i Siostry: Wielka przygoda z pieskami)
Przybyła do nas wraz ze swoim pieskiem
To bardzo sympatyczna i szalona laleczka.
Dobrze się u nas czuje, o co dba doskonale nasza Basia.
Nastusia lubi wygłupy, ale ogólnie jest grzeczna i słucha rad swojej starszej siostry.
Sielanka, można rzec ;-)
No powiedzcie sami, czy mogłam przejść obok niej obojętnie?
***
Przy okazji prezentuję Wam mój ostatni wytwór z przydasiów:
lalkowe krzesełko plażowe/ ogrodowe
Kto jest zainteresowany przebiegiem jego powstania zapraszam do zakładki
MIŁEGO WEEKENDU!