Dzisiaj będzie trochę inny
wpis... Częściowo wspomnieniowy i nostalgiczny..., który przeniesie Was
do czasów mojego dzieciństwa - okresu sprzed jakichś 28 - 29 lat... :)
Ciężko mi określić konkretną datę, kiedy przedmiot, o którym będę pisać,
trafił w moje dziecięce ręce. Myślę, że miałam wtedy około 5 lat, ale
możliwe, że byłam młodsza. Prawdopodobnie był to prezent urodzinowy,
bądź choinkowy. W każdym razie pamiętam, że cieszyłam się z tej zabawki
ogromnie i jeszcze wiele lat później była ona najważniejszą częścią
mojego dziecięcego świata.
Kiedy dorosłam, zabawka trafiła do piwnicy i zupełnie o niej
zapomniałam. Pewnie przeleżałaby tak kolejne lata..., jednak powrót
lalkowej pasji wzmocnił moją zabawkową czujność i sprawił, że zaczęłam
przypominać sobie niektóre fakty z dzieciństwa - w tym zabawki.
Odszukałam dawny przedmiot uwielbienia i zachwycam się nim ponownie... A
oto on:
"Lodówka Małgosi"
wyprodukowana w Polsce
przez Spółdzielnię BOBO RADOŚĆ
Szukając jakichś informacji na temat powyższej zabawki, znalazłam blog Zdaniem Frau Be, gdzie autorka, wśród zdjęć innych miniaturowych zabawek, na jakie natrafiła podczas swojej wycieczki do muzeum, prezentuje taką samą lodóweczkę (jedynie odmienne kolory w środku):
Jak widać, wyposażenie było znacznie bogatsze, niż to, co posiadam w tej chwili (to coś, co jest paczką herbaty i napis na słoiczku to zdaje się moje dzieła z późnego dzieciństwa). Nie mam pojęcia gdzie są pozostałe gadżety, ale i tak jestem szczęśliwa, że mam przynajmniej to. :-) Lodóweczka zachwyca szczegółami i co najpiękniejsze w tej zabawce: NIE MA RÓŻU! Trzeba przyznać, że polskie zabawki w dawnych czasach były naprawdę świetne...
A oto jak lodówka prezentuje się wielkościowo
[przy okazji wita Was moja pierwsza monsterka - jeszcze jej nie przedstawiałam ;) ] :
Jak widzicie, lodóweczka nie jest duża, ale do zabawy z dzieciakami można ją wykorzystać.
A może i do jakichś sesji zdjęciowych się nada...?
[Moja druga monsterka już planuje co by tu na obiad przygotować...
Wybaczcie, tej panny również Wam jeszcze nie zdążyłam oficjalnie zaprezentować...]
Straszyciółki uzgodniły jadłospis:
panny chcą jajecznicę!
panny chcą jajecznicę!
[Obawiam się tylko Moje Kochane, że te dwa jajka nie wystarczą
- trzeba będzie wyjąć pozostałe z lodówki ;) ]
Skoro już jesteśmy przy Monsterkach, to kupiłam je jakiś czas temu na
wyprzedaży Carrefoura za 29,99zł. Początkowo miałam wziąć tylko jedną:
Draculaurę - Wilczyca bowiem miała krzywo namalowane lewe oczko - ale...
no nie mogłam biduli tam tak zostawić... Nikt jej nie chciał... Pewnie
przez to oczko nieszczęsne... Pomyślałam więc: "znalazłam je dwie
ostatnie, niechże dziewczyny będą do końca razem"! A oczko... A niech ma
zeza! I tak jest sympatyczna!
Oj... Nie przesadzaj Panienko! Nie zakrywaj już tego oczka!
Jesteś śliczna i już!
O widzisz! Dużo lepiej! I tak wszyscy Cię kochają :)