Oto pierwszy weekend nowego roku szkolnego... Nadszedł wrzesień... Czas mija nieubłaganie szybko, pędząc gdzieś w zawrotnym tempie. Dobrze, że w tym nieustającym ruchu, mamy swoje lalkowanie, które łagodzi stres podczas naszej pogoni za szalejącym w przestrzeni czasem.
Nie wiem jak u Was, ale nas ostatnio pogoda ewidentnie rozpieszczała, próbując chyba osłodzić wspomnienie chłodnego, polskiego lata. Wszystko jednak ma swój kres - także chwilowa wspaniałomyślność natury. Niedzielnym popołudniem spadł deszcz, ale zanim to nastąpiło, spędzałam przyjemnie czas, spacerując po miejskim parku w towarzystwie jednej z moich plastikowych panienek.
Grace wybiegała się za wszystkie czasy, dotleniła swoje plastikowe ciałko, a przy okazji poznała trochę lepiej miasto, które do tej pory podziwiała jedynie przez okno... :-)
Duże wrażenie zrobiły na niej okoliczne graffiti.
Zresztą, ja także bardzo je lubię. :-)
W parku można było nie tylko pobiegać,
ale także odpocząć i zespolić się z naturą
:-)
Można było zobaczyć kaczki...,
czy też okoliczny Dworek...
Chyba nie doceniałam wcześniej tego parku :-)
Postaram się częściej tam zaglądać...
Tymczasem życzę Wam miłego tygodnia!
:-)
_____________________________
PS - Informacja dla Oli:
Na powyższych fotkach możesz zobaczyć jak prezentują się usta Grace po zmyciu pierwotnej farby i nałożeniu mieszanki transparentnego akrylu perłowego i brązu. Nie bawiłam się w żadne cieniowanie, jedynie nałożyłam cienką warstwę wspomnianej mieszanki. W moim przekonaniu usta wyglądają lepiej niż wcześniejsze [patrz tutaj: KLIK], ale ocena i wybór farb należą do Ciebie. Uściski. :-)