... każdy ją ma.
Życie jest ciekawe, bo każdy z nas ma je inne i nie da się skopiować wspomnień, zdarzeń, sytuacji.
Tak samo w Świecie Lalek - tutaj każda lalka, nawet jeśli wygląda identycznie jak koleżanka z tej samej serii, dostaje swoje indywidualne życie. Jego efekt kształtuje się latami, a poznajemy go wtedy, gdy zabawka trafia w nasze ręce.
Od kilku miesięcy poznawałam sekrety kolejnych lalkowych żyć, przynosząc ciucholandowe znajdy do domu - każda smutna, wystraszona, zagubiona... Dzisiaj postanowiłam pokazać owe panienki. Niechże mają swoje 5 minut na ayowym blogu . ;-)
Już nie widać smutku na lalkowych buziach - pojawiła się nadzieja. Nadzieja na długie życie... (nawet, jeśli nie da się odwrócić przykrych wypadków z przeszłości).
__________________________________________
Zdjęcia lalek w oryginalnym wydaniu, umieszczone w "dymkach" na pierwszym zdjęciu, pochodzą z internetowych zasobów. Niektóre to oficjalne fotki promocyjne Mattela, przy pozostałych niestety nie mogłam znaleźć autorów - głównie dlatego, że były to zdjęcia, ukazujące się jako archiwum stron sprzedażowych. Gdyby jednak ktoś nie życzył sobie udostępnienia, proszę o kontakt - postaram się zedytować.
Czy jesteśmy człowiekiem, czy też lalką, mamy swoją przeszłość - swój początek. Pominę dzisiaj kwestię ludzkich wspomnień, skupię się na tych lalkowych...
Niektóre lalki zostały stworzone do bycia księżniczkami, inne miały troszczyć się o czworonożnych pupili, kolejne podrygiwać na tropikalnych plażach, a jeszcze inne wdzięczyć się na lalkowych balikach. Każda miała swój wizerunek i na każdą był inny (ludzki) plan - te plany zweryfikowało życie.
Z pięknej królewny została panienka z nadgryzioną grzywką.
Opiekunkę piesków ktoś oddzielił od podopiecznych i przyjaciół.
Kwiecista zwiędła, choć miała kwitnąć.
Inna zgubiła swoją sukienkę w kratkę, bez której wygląda już mniej "pretty".
Dziewczyna z Kalifornii przeniosła się do... środkowej Polski.
A ostatnia, która była pierwszą,
przeszła tyle, że nie sposób to wszystko zmieścić w jednym zdaniu...
Ot, życie!
No właśnie...
Życie...
Życie jest ciekawe, bo każdy z nas ma je inne i nie da się skopiować wspomnień, zdarzeń, sytuacji.
Tak samo w Świecie Lalek - tutaj każda lalka, nawet jeśli wygląda identycznie jak koleżanka z tej samej serii, dostaje swoje indywidualne życie. Jego efekt kształtuje się latami, a poznajemy go wtedy, gdy zabawka trafia w nasze ręce.
Od kilku miesięcy poznawałam sekrety kolejnych lalkowych żyć, przynosząc ciucholandowe znajdy do domu - każda smutna, wystraszona, zagubiona... Dzisiaj postanowiłam pokazać owe panienki. Niechże mają swoje 5 minut na ayowym blogu . ;-)
Już nie widać smutku na lalkowych buziach - pojawiła się nadzieja. Nadzieja na długie życie... (nawet, jeśli nie da się odwrócić przykrych wypadków z przeszłości).
Dziękuję Agusi z Rubinowego Domu, Uli Cz. Nardello i Helenie Horta
za pomoc w identyfikacji lalek ;-)
Buziaki dla wszystkich!
__________________________________________
Zdjęcia lalek w oryginalnym wydaniu, umieszczone w "dymkach" na pierwszym zdjęciu, pochodzą z internetowych zasobów. Niektóre to oficjalne fotki promocyjne Mattela, przy pozostałych niestety nie mogłam znaleźć autorów - głównie dlatego, że były to zdjęcia, ukazujące się jako archiwum stron sprzedażowych. Gdyby jednak ktoś nie życzył sobie udostępnienia, proszę o kontakt - postaram się zedytować.
czar wspomnień...
OdpowiedzUsuńczar, magia..., ot, co!
UsuńPięknie,że uratowałaś te panny i dałaś im nadzieję na dalsze,lalkowe,życie.Wszystkie cudnie odnowione i odziane,mnie najbardziej urzekła królowa w fioletowej sukience.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Przyznam szczerze, że królową właśnie w fioletowym stroju kupiłam. Miała rozpuszczone, potargane i powycinane włoski, dlatego, kiedy ją w domu umyłam, związałam jej włoski w taki koczek. Początkowo byłam przekonana, że ten strój jest jej oryginalnym, bo naprawdę wymagało sporego wysiłku, żaby ją z niego rozebrać, a następnie (już po upraniu i pocerowaniu materiału) ubrać. Ona ma gumowe nóżki, więc rajstopki z tego stroju bardzo ciężko się zakładały.
UsuńPost bardzo poruszający. Zmotywował mnie do przepytania moich panienek, kim były w przeszłości. Na razie się nie odzywają, ale mam nadzieję, że w końcu coś z siebie wyduszą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Puca.
Podejdź je strategicznie jakoś - nie naciskaj, bo się wystrasza jeszcze ;-)
UsuńSuper, że każda lalka ma ,, z nami '' kawałek przeszłości z naszego życia , jest to naprawdę piękne patrzeć na ukochaną lalkę i wracać wspomnieniami do dawnych lat :)
OdpowiedzUsuńTakie lalki są częścią naszego życia lalkowego ;P
Pozdrawiam
Jeśli lalka jest z nami od dzieciństwa, jej widok przywołuje wiele wspomnień. Ja w dzieciństwie miałam tylko jedną oryginalną barbioszkę. Te wyżej, to już panny zakupione w dorosłym życiu i dopiero zaczynają być częścią mojego dorosłego lalkowania. :-) Pozdrowionka.
UsuńTakie lalki są bardzo cenne dla nas bo wiążą się wspomnienia z naszego życia, też mam takie lalki
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz cenne wspomnienia i w dodatku związane z lalkami :-) To nadaje Twojej lalkowej pasji dodatkowego smaczku :-) Pozdrawiam ciepło :-)
UsuńTo piękne, że każda lalka ma z nami wspomnienia z przeszłości, każda wiąże z nami kawałek naszego życia
OdpowiedzUsuńTeż mam takie lalki z którymi wiążę wspomnienia
Pozdrawiam
:-))) <3
UsuńTak po cichu przyznam, że wolę lalki pudełkowe, których nie trzeba ratować od skutków czyjegoś psujstwa, bo nie wymagają żadnego wysiłku :P A jednak nie mogę nie uśmiechnąć się na widok laleczek, które zostały uratowane przed złym losem i dostały szansę przetrwania, choć nie wyglądają już jak kiedyś.
OdpowiedzUsuńJa kocham i lalki pudełkowe i te po przejściach, ze skierowaniem jednak większych uczuć ku tym dotkniętym historią. Lubię je doprowadzać do użyteczności, zastanawiać się nad drogą, jaką przebyły zanim trafiły do mnie.... Buziaki Zgreduś.
UsuńOch, tak smutno opisałaś ich życie ale przecież juz są u Ciebie i nic im nie grozi więcej, w końcu mają spokój.
OdpowiedzUsuńNadal promienieją lalkowym życiem.
Tak, u mnie mają ciepły domek, bez dwóch zdań :-) Buziaki!
UsuńNie czas żałować róż, przecież mogło być gorzej. Trafiły w dobre ręce i mają przed sobą przyszłość, a mogły skończyć jako gryzak dla psa. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mogły skończyć tragicznie, na jakimś wysypisku śmieci... Na szczęście ktoś się zlitował nad nimi i trafiły do SH. To napawa optymizmem, że jest sporo dobrych lalkowo ludzi, którym - mimo wszystko - los lalek nie jest obojętny... Choć, może w grę wchodziła też kasa... , ale przemilczmy to dla dobra naszych podopiecznych... ;-)
UsuńBardzo mnie wzruszył ten post... To szczera prawda, że koleje życia lalek (a właściwie ich kolejne właścicielki), weryfikują plany ich twórców. Najważniejsze, że mogą sobie teraz mieszkać w spokoju i szczęściu u Ciebie i u wielu jeszcze innych, oddanych lalkom, kolekcjonerów :-)
OdpowiedzUsuńCóż, takie życie... Plany twórców to tylko plany, a życie niesie własny scenariusz. To chyba dobrze... Gdyby księżniczki zostawały wyłącznie księżniczkami, byłoby trochę nudno ;-)
UsuńПрекрасные куклы!!!
OdpowiedzUsuńPiękne lalki!!!
Dziękuję! Buziaki!
UsuńŚwietnie powiedziane... I jakże bliska mi to podejście. Mam w tym zakresie za sobą osobistą ewolucję. Z początku też sprowadzałam do domu wyłącznie lalki pudełkowe. Miały być idealne i nietknięte... z czasem większą radość czerpię z ratowania lal ze swoją historią. A im więcej muszę włożyć pracy w przywrócenie lali blasku, tym bliższa staje się mojemu sercu :-) Nawet jeśli, jak napisałaś Aya, nie wszystkie "nadgryzienia" uda się zniwelować ;-)
OdpowiedzUsuńTe "nadgryzienia" czasem bardzo smucą, niekiedy złoszczą, gdy nie potrafimy sobie z nimi poradzić, ale cóż, prawda jest taka, że są częścią historii danej lali i trzeba je zaakceptować. Uściski!
UsuńŚwięta prawda, życie weryfikuje wszystkie nasze plany i marzenia. W lalkowym świecie piękne jest jednak to, że lalki mają więcej niż jedno zapakowane do oryginalnego pudełka życie. To tylko punkt startowy, a wszystkie następne wcielenia zależą od właściciela lalki. Czy to dzieci w swoich zabawach, czy kolekcjonerzy w swoim hobby, możemy wciąż i wciąż dawać lalkom nowe wcielenia. Nawet po przejściach możemy je odratowywać i przywracać świetność, co Twoje panny idealnie reprezentują. O wiele bardziej niż w oryginale podoba mi się np. księżniczka z Magii Pegaza, tym razem w roli baletnicy :)
OdpowiedzUsuńW sumie coś w tym jest... Jeśli lala (bądź lal) ma szczęście, może być każdą postacią... Praktycznie nie ma tutaj znaku "Stop", pod warunkiem, że przewija się przez ręce, które zbyt mocno nie napsocą... i w przeróbce zostawią otwarte drzwi dla dalszych zmian.
UsuńI really love this post. Everything you say is so true. It is by coincidence that we are who we are and where we are. The same thing applies to our dolls. Most of mine I chose and brought home. I do think about those I did not choose and wonder if they found happy homes full of love. And then, I was given some dolls that had been abandoned. They were brought to me. (They are very lucky, indeed.) But thank goodness there are collectors like us who see the beauty in each and every one and who make them happy because they bring so much joy to us.
OdpowiedzUsuńYeah... I had also the situation when i didn't choose some dolls and then I was thinking about them... Who toke them... Where are they... Are they happy? Or maybe are they in the another second hand shop and still waiting for their owner... :-))) Hugs...
UsuńWłaśnie. Człowiek tak znosi te lalki zewsząd i nawet nie wie, czego były świadkami. A mogło to być dosłownie wszystko...
OdpowiedzUsuńjak sobie tak o tym głębiej pomyśleć, to jest to nawet przerażające...
UsuńPiękne lalki. Ja lubię lalki z odzysku, z przeszłością. U mnie mogą być kim chcą a nie żyć w pudełkach wtłoczone w ramy Mattelowskiego ich wyobrażenia. A drobne urazy, odróżniają je od innych podobnych im koleżanek ☺
OdpowiedzUsuńJa także łapię się na tym, że mam większe serce dla laluszątek z przeszłością, bezpudełkowych, porzuconych i samotnych, niż tych nówek kupionych w sklepie. Wszystkie są śliczne, ale te z własna historią są dla mnie wyjątkowe.
UsuńŚwietnie wymyśliłaś to foto, na którym lale wspominają przeszłość:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że je tak przygarniasz i dajesz lepszą przyszłość. Mnie też jest jakoś żal, jak widzę sponiewierane lale.
Buziaki!:))
Nie chciałam Was zanudzać prezentowaniem kolejnych panien i ich przeszłości, pomyślałam więc, że zrobię to tak, żeby każda lalka była zidentyfikowana, a nie zajęło to dużo miejsca. I ... chyba się udało. Lale z przeszłością sa najukochańsze. Buziaki!
Usuń