Czy mówiłam Wam już, że uwielbiam drewno? Jest bardzo plastyczne, to świetny materiał do lalkowych gadżetów i w dodatku ładnie pachnie... Kiedy mam czas, lubię dłubać w drewnie i żałuję, że mam do dyspozycji jedynie patyczki laryngologiczne, wykałaczki, czy patyczki bambusowe. Marzę o większych kawałkach... Gdybym takie miała, mogłabym robić lalkowe mebelki z prawdziwego zdarzenia, a nie takie posklejane z patyczków...
Z drugiej strony, konkretne drewno wymaga już konkretnych narzędzi i miejsca w domu do właściwej obróbki - ja tego wszystkiego nie mam...
Patrząc na sprawę jeszcze z innej perspektywy, dochodzę do wniosku, że właściwie wykorzystywanie tego, co ma się pod ręką niesamowicie rozwija i sprawdza człowieka. Szukamy sposobów na rozwiązanie problemów, które narzucają nam ograniczone możliwości i kiedy je przezwyciężamy, mamy ogromną satysfakcję. To bardzo buduje. Lubię taką walkę z własnymi trudnościami. Gdy zwyciężam, przelewam swoją euforię na inne, nielalkowe, aspekty życia - swoista terapia można rzec ;-) Ba! Arteterapia! ;-)
Dzisiaj także trochę dłubałam w drewnie, wskutek czego powstała ta oto mini sztaluga stołowa:
Myślę, ze wykorzystam ją w jakiejś lalkowej scence, czy sesji. Zawsze to dodatkowy gadżet, na który z pewnością znajdę jakiś pomysł. Ostatnio zresztą moje lalusze dostały paletę i pędzel, więc w zasadzie sztaluga była naturalnym następstwem działań lalkowych. Niech mają, co im będę żałować? Prawda?
Z drugiej strony, konkretne drewno wymaga już konkretnych narzędzi i miejsca w domu do właściwej obróbki - ja tego wszystkiego nie mam...
Patrząc na sprawę jeszcze z innej perspektywy, dochodzę do wniosku, że właściwie wykorzystywanie tego, co ma się pod ręką niesamowicie rozwija i sprawdza człowieka. Szukamy sposobów na rozwiązanie problemów, które narzucają nam ograniczone możliwości i kiedy je przezwyciężamy, mamy ogromną satysfakcję. To bardzo buduje. Lubię taką walkę z własnymi trudnościami. Gdy zwyciężam, przelewam swoją euforię na inne, nielalkowe, aspekty życia - swoista terapia można rzec ;-) Ba! Arteterapia! ;-)
Dzisiaj także trochę dłubałam w drewnie, wskutek czego powstała ta oto mini sztaluga stołowa:
Myślę, ze wykorzystam ją w jakiejś lalkowej scence, czy sesji. Zawsze to dodatkowy gadżet, na który z pewnością znajdę jakiś pomysł. Ostatnio zresztą moje lalusze dostały paletę i pędzel, więc w zasadzie sztaluga była naturalnym następstwem działań lalkowych. Niech mają, co im będę żałować? Prawda?
Przydałyby się jeszcze jakieś farbki... Muszę przemyśleć ten temat... :-)
___________________________
Tymczasem, przy okazji powyższego, dołączę odpowiedzi na pytania, jakie mi zadały Dziewczyny z blogów: HappyAfterBlog i Dłubaniny Lalkowe. Dziękuję, że pomyślałyście o mnie. :-)
Pytania od HappyAfterBlog :-)
1.Czy gdybyś mogła przenieść się w czasie i wpłynąć na przyszłość, to skorzystałabyś z tej okazji? Co byś zmieniła?
Gdybym mogła przenieść się w czasie, czasem chciałabym na chwilę wrócić do przeszłości i być może zmienić niektóre sprawy. Z drugiej strony przeszłość ukształtowała mnie i moją teraźniejszość - chyba nie chciałabym tego zmieniać. Co do przyszłości... Na przyszłość tak zwanego: ogółu, chyba niewiele poradzę, a swojej nie chcę znać. Wolę TU i TERAZ.
2.Wyobraź sobie, że wygrałaś 1000zł i musisz te pieniądze wydać w ciągu jednego dnia. Co byś kupiła?
Dołożyłabym kaskę do wypłaty i poleciałabym tam, gdzie mam swoje serce i bliskie mi osoby, ewentualnie zostałabym tam na dłużej - kwestia, gdzie by mnie akurat ta wspaniałomyślna gotówka dopadła ;-)
Bez rodziny i bliskich mi osób. ♡♡♡
4. Czy wierzysz w przepowiednie i dlaczego?
Myślę, że umysł niektórych osób posiada umiejętność specyficznego analizowania napływających doń faktów i być może zwiększona jest u nich projekcja obrazów i wyobrażeń, a przez to przewidywań, które są skutkiem wspomnianych faktów. W moim przekonaniu przepowiednie to nic innego jak efekt analizy pewnych odczuć, obrazów, sytuacji, które się wydarzyły, być może nawet nieuświadomionych, ale tkwiących w podświadomości. Być może niektórzy potrafią szybciej analizować niektóre bodźce i przez to przewidują konsekwencje określonych zdarzeń. Każdy nasz gest, mimika, ruch, każde nasze słowo to efekt tego, jak ukształtowało nas życie. Możliwe, że jesteśmy otwartą księga dla pojedynczych jednostek, co może skutkować ich przypuszczeniami na temat naszej przyszłości.
5. Gdyby w magiczny sposób mogło pojawić się przed Tobą idealnie przygotowane danie, to co by to miało być?
Prawdziwy egipski falafel, egipski falafel, i jeszcze raz: egipski falafel. W Polsce za Chiny nie potrafię go przygotować i jeszcze nigdy nie wyszedł mi tak, jakbym chciała. Pocieszam się jedynie, że mój jest lepszy od tego, dostępnego w pobliskich kebabach. Zawsze to jakiś sukces :P
6. Wybierasz ogród warzywny, czy ozdobny?
Ozdobny
7. Jakie zwierzę jako pierwsze przychodzi Ci do głowy, kiedy pomyślisz o czerwonym kolorze?
Ślimak - truskawka z Morza Czerwonego...
8. Gdybyś mogła posiąść jakąś super moc, to co byś wybrała?
Moc uzdrawiania (z głupoty, ignorancji i agresji także)
9. Co ekscytującego ostatnio Cię spotkało?
Ostatnio? Zero ekscytacji :D
10. Gdzie chętnie spędziłabyś weekend?
Wszędzie tam, gdzie jest moja rodzina
11. Wolisz nosić spódniczkę czy spodnie?
Zdecydowanie jestem spodniolubna ;-)
Pytania do Autorki Bloga Dłubaniny Lalkowe :-)
1. Od czego zaczęło się Twoje dorosłe lalkowanie, dlaczego właśnie takie hobby?
Moje dorosłe lalkowanie to właściwie rezultat kolei losu jakie mnie w życiu spotykały i nagromadzonych spraw, od których chciałam odpocząć. Zresztą moje życie od wielu lat toczy się wokół zabawek - pracuję z małymi dziećmi ;-)
2. Jaka była Twoja pierwsza dorosła lalka i dlaczego właśnie ona?
Moja pierwsza dorosła lalka to Raquelle. Dlaczego ona? Bo zawsze marzyłam o ciemnowłosej Barbioszce. W dodatku ma rzęsy, a to wydawało mi się bardzo bajeranckie :D
edit:
10. 07. 2017 r.
Przypomniało mi się, że w dorosłym życiu były przed Raquellką panny barbiosze z ciucholandu! Zapomniałam o nich. W każdym razie Raquelle była pierwszą, nową, zapudełkowana lalką.
edit:
10. 07. 2017 r.
Przypomniało mi się, że w dorosłym życiu były przed Raquellką panny barbiosze z ciucholandu! Zapomniałam o nich. W każdym razie Raquelle była pierwszą, nową, zapudełkowana lalką.
3. Która z Twoich lalek jest Twoją ulubienicą i dlaczego?
Obecnie
Asha, Asha i jeszcze raz Asha...
No może jeszcze ruda Madzia...
Dlaczego one?
Tego się nie da wytłumaczyć.... To się czuje ;-)
4. Co skłoniło Cię do prowadzenia bloga?
Chciałabym się z kimś dzielić swoją pasją.
5. Czy lubisz, prócz zbierania/kolekcjonowania lalek, tworzyć dla nich akcesoria-ubrania, meble, dodatki?
Nie wyobrażam sobie lalkowania bez zabawy w produkcję choćby najmniejszych dodatków - bardzo to lubię.
6. Wolisz robić swoim lalkom sesje zdjęciowe w domu czy w plenerze, dlaczego?
Wolę robić fotki w plenerze. Wydaje mi się, że plenerze wychodzą mi ładniejsze zdjęcia.
7. Co, oprócz lalek, a związane z Twoim lalkowaniem, chętnie kupujesz?
Jeśli jest to coś, co znajdę w SH - biorę wszystko, bo jest tanioszką. W sklepach tzw. zwyczajnych trochę folguję z wydatkami i raczej rzadko cokolwiek poza lalkami kupuję, chyba, że jest gdzieś jakaś porządna promocja i mogę coś nabyć w cenach ciucholandowych. Wysokie ceny sklepowe mobilizują mnie do własnoręcznej produkcji.
8. Czy w Twoim otoczeniu są osoby z lalkowym hobby?
Obecnie jest już kilka takich osób.
9. Jakie są Twoje inne, nielalkowe, zainteresowania?
Podróże, rysowanie i malowanie, czytanie książek, informatyka (prowadzenie stron www)
10. Bez czego nie wyobrażasz sobie przeżyć choćby jednego dnia?
Bez mojej rodziny
11. Co jest dla Ciebie najważniejszą wartością w życiu?
Zaufanie i bezpieczeństwo
Uffff...
Ciekawe pytania zadałyście mi Dziewczyny. Wybaczcie, że dopiero teraz odpowiadam. Nie miałam niestety wcześniej na to czasu.
Nie nominuję nikogo do zabawy, ale jeśli ktoś chciałby wziąć udział, wymyślę pytania.
___________________________
Miłej niedzieli Kochani! Uściski!
Twoje lalki niedługo będą miały wszystko czego ich dusze zapragną.
OdpowiedzUsuńAż im zazdroszczę.
lalki mają dobrze - siedzą sobie na półeczce, poprawiają włoski, kokardki i rzęski...,a my latamy wokół nich, jak w amoku :P Szaleństwo!
UsuńDziękuję za udział w zabawie.Ciekawe odpowiedzi,nie ukrywam,że trochę mi przybliżyły Twoją osobę.
OdpowiedzUsuńSztaluga rewelacyjnie perfekcyjna!Och!Te Twoje złote rączki...
Buziaki!
A ja dziękuję, że pomyślałaś o mnie - to bardzo miłe. :-) Ta zabawa jest ciekawa, można dzięki niej dowiedzieć się więcej o człowieku, który siedzi po drugiej stronie ekranu. Dziękuję za pozytywny odbiór sztalugi. Uściski!
UsuńŚwietna sztaluga!
OdpowiedzUsuńPodpowiem, że w sklepach modelarskich można kupić większe kawałki- balsy - nie trzeba do niej jakichś super hiper narzędzi- wystarczy ostry nożyk tapicerski i metalowa! METALOWA linijka :) bo plastikową to można pociąć razem z balsą i palcami :) Oj znam brak czasu- mnie ostatnio brutalnie dopadł był
Oooch, przydałyby się większe kawałki drewna do dłubaninek! Dziękuję za informację, będę szukać! Pozdrawiam bardzo serdecznie :-)
UsuńTen obraz ze sztalugą wyszedł ci rewelacyjnie, ja też nie mam profesjonalnych narzędzi ale to repaintów ,poprostu maluje twarze tym co mam i zmagam się z trudnościami,ale jeżeli będziemy kreatywni to się nam uda
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywiście, że tak. Wielokrotnie już się przekonałam o tym, że jeśli się przemyśli cały proces działania, to znajdzie się wyjście z problemów natury warsztatowej. Nawet ostatnio - miałam wstępnie obiekcje w zakresie wykonania zegara lalkowego. Uznałam, że jednak tym razem nie podołam. Jednak koleżanka mnie tak zachęcała, że postanowiłam się nie poddawać. I co? I zrobiłam. Trzeba wierzyć, że zawsze jest jakiś sposób. To pobudza wyobraźnię i poddaje pomysły. Pozdrawiam również
UsuńCoraz fajniejsze rzeczy wychodzą spod Twoich zdolnych łapek :)
OdpowiedzUsuńJa się pytam w imieniu Twoich panien …. gdzie domek ? No gdzie ?
Mebelki już mają :) a chałupki w postaci dachu nad głową wciąż brak :/
Chciałabym coś wyprodukować - moje marzenie, ale chyba bardziej jakaś dioramka niż domek, bo nie mam gdzie tego upchnąć. Może kiedyś się zdecyduję na zabawę w większą dłubaninę. Buziaki.
UsuńWow - sztaluga jak prawdziwa! Ty to masz talent! brawo!!!:))))
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby była ruchoma - tj, żeby tylna nóżka się składała i rozkładała, ale wstępnie nie wychodziło mi połączenie, więc skleiłam już w rozpaczy na sztywno. Może kiedyś zrobię taką bardziej wypasioną - przenośną, bo składaną :P Dziękuję. Uściski!
UsuńWow !!!! Piekna sztaluga <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam cieplutko!
UsuńTeż kiedyś dłubałam miniaturki dla terapii i chyba muszę do tego wrócić. Dobrze robi na sprawność stawów i odstresowuje.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam ślimaka truskawkę, to się zakochałam. Kiedyś zbierałam muszle, mam kilkadziesiąt, ale o istnieniu tej perełki nie słyszałam. A mam nawet atlas muszli. Pozdrowionka. :)
Koniecznie wróć do miniaturek! To fantastyczna sprawa, a w Twoim wydaniu już wyobrażam sobie te wszystkie śliczne maleństwa.
UsuńWygląd prezentowanej muszelki również i mnie zaskoczył - pierwszy raz takie cudo widziałam. Najgorsze, że lokator nie chciał się pokazać, tylko drzemał w środku, a tak byłam ciekawa, kto w takiej muszelce mieszka. Uściski i serdeczności!
Прекрасный мольберт!!!
OdpowiedzUsuńПриятно было узнать больше о Вас)))
Piękny sztalugi!!!
Miło było dowiedzieć się więcej o Tobie)))
Dziękuję Olga! Muszę wkrótce odwiedzić Twój blog i popatrzeć, co nowego zrobiłaś z wełny. Lubię Twoje dzieła. ;-) Pozdrawiam :-)
UsuńСпасибо Ольга! Я скоро посетить ваш блог и посмотреть, что вы сделали с новой шерстью. Мне нравится ваша работа. :-);-) С уважением
Sztaluga rewelacyjna, ale obrazek powala :D Cudności :D
OdpowiedzUsuńOj tam, obrazek to ja tak na szybko zrobiłam, nie wiem, co w nim takiego widzisz :P Nad sztalugą to się nadłubałam, bo musiałam złapać dwa patyczki, żeby mi się nie turlały na boki i to pod odpowiednim kątem jeszcze, a następnie to skleić. A dziadostwo się rozłaziło ciągle. To nie takie hop - siup, wymagało wiele cierpliwości. :P Buziaki!
UsuńPiękna sztaluga! Też kiedyś zrobiłam sztalugę, ale moja składała się tylko z trzech i pół wykałaczki :P.Była bardzo prosta i dawno jej już nie mam :D. Moja przy Twojej po prostu wymięka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :).
Trzeba przyznać, że sztalugi, mimo, że wydają się nieskomplikowane, to jednak nastręczają wielu problemów podczas wykonania. Ja przynajmniej zużyłam przy swojej spore pokłady cierpliwości, także wiesz... ;-) Pozdrawiam :-))
UsuńObraz i sztaluga - cudowna robota! Myślę że pewnego dnia coś takiego się przytrafi, że zostaniesz obdarowana przez los jakimś własnym warsztacikiem! I wtedy wszyscy będziemy robić zapisy na meble lalkowe i inne drewniane dodatki! Mówię poważnie! I tego Ci życzę! Najgorszy jest brak czasu :( A narzędzia... Ja tam też nie posiadam nic konkretnego, ale zawsze coś się znajdzie i dzięki temu coś się stworzy! Tak, człowiek rozwija się, gdy jest takim przygodowym samoukiem. Dobrze to opisałaś! Czuję tak samo.
OdpowiedzUsuńPS:"Tego się nie da wytłumaczyć.... To się czuje ;-)" To też czuję hahaha, jakimś cudem tak właśnie jest! Pozdrawiam!
Oj warsztacik to ja bym bardzo chciała mieć! Taki wieeeelki kącik z różnymi narzędziami... Może kiedyś... Pozdrawiam i cieszę się, że wróciłaś do blogosfery ;-)
Usuńsztaluga urocza - ale to malowidło
OdpowiedzUsuńzdobyło me serce - zaś falafela nie
jadłam jeszcze nigdy w życiu - samą
zaś ciecierzycę znam i lubię, więc
mam teraz ochotę upichcić smaczne F!
Mnie niestety w Polsce nigdy nie wychodzi taki, jak bym chciała - zjadliwe, owszem, ale to nie to. Buziaki :-)
UsuńGdyby nie ta 10-centówka można by pomyśleć, że to normalna, prawdziwa sztaluga! Jestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńA ten ślimaczek słodki jak truskawka :)
Dziękuję! bardzo się cieszę, że moja praca nie poszła na marne. Starałam się. A truskawkowa muszelka i moje serce podbiła. :-) Dziękuję za wizytę na blogu :-)
UsuńOj należy Ci się miejsce na warsztat jak mało komu , tworzysz takie wspaniałe rzeczy !!!
OdpowiedzUsuń:-))) Kasiulek - serdeczności :-)
Usuń:):******
UsuńWszystko co robisz dla swoich lalek bardzo mi się podoba. Masz tyle cierpliwości do dłubania takich małych przedmiotów.Podziwiam Cię za to bardzo. Sztaluga wyszła Ci rewelacyjnie ale to miniaturowy obraz skradł moje serce, to dopiero wymagało pracy. Pięknie Ayu!!! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ten obraz powstawał szybko, natomiast nad sztalugą się męczyłam, choć może tego nie widać. :P :D W każdym razie bardzo dziękuję Ewusiu. Pozdrawiam bardzo cieplutko.
UsuńPięknie porostu jak prawdziwa ;D może spróbuję ją zrobić. Chociaż wiem że nie się nie uda bo nie mam takiego talentu jak ty :)
OdpowiedzUsuńEfekt pracy to 10% talentu, a 90% doświadczenia ;-) Nie mów hop, póki nie spróbujesz. Działaj i nie zrażaj się. Wierzę w Ciebie :-)
UsuńPiękna sztaluga jak prawdziwa masz talent ;D
OdpowiedzUsuńWidzę, że chyba internet psocił i miałaś problem ze wstawieniem komentarzy. Czasem tak bywa, ale dziękuję za wytrwałość ^_^
UsuńPiękna ta sztaluga ;D
OdpowiedzUsuń<3
UsuńPiękna sztaluga! I ten obraz! Cudo! Też czuję pociąg do prac nad drewnem, ale lokum mnie dokumentnie ogranicza :-)
OdpowiedzUsuńDowiedziałam się o Tobie kilku nowych rzeczy, zawsze to miłe:-)
Od razu sprawdziłam co to takiego ten egipski falafel :)))
Pozdrawiam serdecznie!
Drewno jest rewelacyjne, jestem nim zachłyśnięta. :-) Pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńSztaluga jest świetna! Widziałam takie małe sztalugi w sklepie, ale poza rozmiarem niezbyt pasowały do Barbie, bo deseczki były bardzo grube, a Twoja jest proporcjonalna :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też widziałam te sztalugi i maleńkie blejtramy, chyba w Empiku. Jednak odrzucała mnie ta grubość drewienek. Dziękuję bardzo za komentarz. Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńSztaluga fajna, ale jaki obraz! :) Teraz proszę przygotować fartuch taki już poplamiony i beret do malowania dla lal ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie było też poczytać o Tobie :)
Idusiu, a wiesz, że to ciekawy pomysł z tym fartuchem i berecikiem? Przemyślę temat ;-) Uściski :-)
UsuńNa pewno wyjdą świetnie :)
UsuńRównież ściskam :)
:-)))
UsuńBardzo się cieszę, że odpowiedziałaś na moje pytania i fajnie więcej o Tobie się dowiedzieć. Falafel bardzo lubię i jadłam w różnym wykonaniu, ale egipskiego chyba jeszcze nie.
OdpowiedzUsuńŚlimak truskawka jest niesamowity. Chciałabym takiego spotkać:)
Muszę się również zachwycić sztalugą!! ...i obraz malutki bardzo ładny lale namalowały:)
Buziaki!:))
Falafel w Egipcie ma zielonkawy kolor, jest miękki, ma wyrazisty, specyficzny smak. Nie wiem, jakie Ty jadłaś, ale ja w Europie spotkałam się wyłącznie z żółtym środkiem i smakiem wyłącznie doprawionej, typowej ciecierzycy. Mnie samej też wychodzi wyłącznie ciecierzycowy smak :D niestety :/ Buziaki.
Usuń