Co prawda, prezentowana dzisiaj panna, przywodzi na myśl bardziej (z racji ubranka) świąteczny klimat, to jednak wtłacza się w moje tęsknoty za wiosną i latem, przypominając o uganianiu się za wszędobylskimi motylami, co w skwarze słońca bardzo chętnie czynię .
Pannę znalazłam tradycyjnie już w ciucholandzie, dając za nią kilka złotych. Myślę, ze gdyby była nową lalką, zauważoną przypadkiem w zwykłym sklepie z zabawkami, pewnie bym jej nie kupiła. Po pierwsze dlatego, że szkoda by mi było pieniędzy (wszak inne życzenia lalkowe stoją w kolejce i wyją z prośbą o realizację). Po drugie, lalki ze skrzydełkami nie wzbudzają we mnie potężniejszych uczuć - istnieją i chwała im za to, bo z pewnością cieszą dziecięce oczy, mój krąg zainteresowań lalkowych jest już jednak od dawna pozaskrzydełkowy. ;-)
Ciucholandy mają to do siebie, że dają nam okazję do zapoznania się z lalkami, często jakże innymi, niż te, które preferujemy w naszych domostwach. Tak było i tym razem. Pomyślałam, że to w zasadzie ciekawa laleczka, którą można wykorzystać w różnorodny sposób do jakichś letnich fotek w plenerze. Nie dość, że jest solidnie wykonana i ma ruszające się skrzydełka (na plecach ma przycisk, którego naciśnięcie powoduje ruch skrzydełek), to jeszcze zgina nóżki w kolanach i ręce w łokciach.
Przy tym ma urocze elfie uszy, które roztapiają me serce. Jej duże oczęta, które aż błyszczą radością, przelewają na mnie swoją pozytywna energię. Bardzo sympatyczna panienka. ;-)
No mus było brać ;-)
Niech jej energia wpływanie na Was pozytywnie w ten weekend ;-)
Pozdrawiam :-)
nie dziwię się, żeś Jej uległa -
OdpowiedzUsuńu mnie też pomieszkała jakiś czas -
właśnie przez te bajkowe oczęta -
a ciało też nie kulawe - ze mną
została tylko granatowofioletowowłosa
Hannah - po odwróżkowieniu pokazała
się kilku lalkolubom - i schowała się
przede mną tak skutecznie - że nie mogę
Jej znaleźć od kilku miesięcy - ŻAAAL...
Schowała się mówisz... Tajemnicza sprawa... I to po odwróżkowieniu... ? Kto by pomyślał, że odwróżkowienie nie przeszkodzi jej w psoceniu. Z drugiej strony może powinnaś jakiś list gończy za nią rozesłać poprzez bloga? Może gdzieś się ukrywa u jakiego lalkoluba... Przypadkiem... Zdarza się... ;-)
Usuńlist gończy to całkiem zacna idea,
Usuńdzięki za podpowiedź - psotnica na
100%, w ty masz rację - zaczęła
bywać w świecie, na lalkowiskach i
w maleńkiej główce się pokiełbasiło -
ale jak wróci - nie pisnę nawet pół
słówka skargi tylko wyściskam na maksa!
z tęsknoty nerwy człowiekowi przechodzą, jedyne co ma w głowie to wyściskać zgubę ;-) tak też zrób ;-)
UsuńJest przecudna. Nawet w zwykłym sklepie bym się przed nią zatrzymała. Z grona wróżek, które widywałam, ta jest naprawdę najfajniejsza, ma piękne oczy i te elfie uszka. Kolor bardzo energetyczny. Można powiedzieć zakup na 6! :)
OdpowiedzUsuńMnie skusiła cena oraz fakt, że nigdy takiej lalki nie trzymałam w dłoni - przeważyła ciekawość. Myślę, że z czasem panna powędruje do jakiegoś dziecka... Choć jeszcze się waham :D
Usuń... i dlatego kocham ciucholandy :):):)
OdpowiedzUsuńMoże Rudowłosa szybciej przywoła wiosnę ??? :):) Fajna z niej dziewuszka:)
Buziaki :)
Oby! Ja mam już śniegu dość! I pomyśleć, że tak pragnęłam śnieżnych widoków! Od kilku tygodni u mnie tylko śnieg i śnieg... Zdecydowanie mi się przejadł... Dzisiaj w dodatku wywinęłam niezłego orła. Na szczęście nic sobie nie złamałam... Buziaki :-)
UsuńTe laleczki są bardzo ładne. Kiedy wyswietlili pierwszy film o Dzwoneczku i wypuścili serię lalek, udało mi się upolować w ciucholandzie chyba z cztery albo pięć takich panienek. Nie pamietam dokładnie bo to było dawno, kiedy moja córuś byla jeszcze mała i te lalki były dla niej. Niedawno mignęły mi gdzieś na strychu, poczochrane i golaski - to był standart lalek mojej córki z tamtych lat. Teraz by tak nie zrobiła, bo sama kocha swoje lalki i niech ja jej jakąś nie tak położę, to mam "przechlapane". Niemniej kiedyś było tak i trzeba włożyć sporo pracy aby lalki znów odzyskały jaki taki stan. Twoja jest przepiękna. Bardzo dobrze utrzymana. Ma piekne oczka. Zresztą te lalki były zrobione bardzo wiernie w stosunku do ich animowanych pierwowzorów. Myślę, że warto mieć taką w swojej kolekcji nawet jeśli plan kolekcjonowania zakładał inaczej. Zresztą - lelek nigdy dość - prawda?
OdpowiedzUsuńMoja, kiedy ją znalazłam w ciucholandzie, była w ogólnie dobrym stanie, tylko bardzo brudna, a we włoskach miała coś w rodzaju pleśni. Dziwne, pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Musiałam trochę się natrudzić, żeby to paskudztwo z niej usunąć. Żałuję, że nie zrobiłam fotek od razu po zakupie. Na szczęście panna ma wszystko sprawne i udało mi się usunąć nieprzyjemne pleśniowe dodatki. Laluszka miała we włoskach opaskę, niestety musiałam ją wyrzucić, bo z niej już się nie udało pleśni zlikwidować. Ogólnie to sympatyczna zabawka :-) I ciekawie wykonana. :-) Cieszę się, że ja mam :-) A czy pozostanie na stałe ze mną...? Jeszcze nie wiem... :-)
UsuńNie wiem co jest w tej czerwonowłosej postaci, ale mi też przypadła do gustu :) Bardziej jednak spodobała się mojemu Synkowi! i teraz jest to Jego "czerwona lala" a ja mam czasem przywilej, że ją poniosę za autami :D
OdpowiedzUsuńOoo :D to miło czytać, że panna ma tak szerokie grono pozytywnie do niej nastawionych odbiorców :-) To chyba marzenie każdej lali ;-) :D Pozdrawiam :-)
UsuńŚwietnie zachowana, jak na ciucholand. Wróżki to też nie moja bajka, w dodatku jak takiej zdjęcia robić na kwiatkach, skoro wygląda, jak pomocnik świętego Mikołaja? ;-)
OdpowiedzUsuńOch, myślę, że przebranie załatwiłoby sprawę, definitywnie ukrywając jej związek ze Świętym Mikołajem ;-) :P :D
Usuńten kolor włosów...to mi sie marzy:)) laleczka tzw cukiereczek
OdpowiedzUsuńKiedyś też marzył mi się taki kolor włosów. Teraz mi przeszło, ale często podziwiam tak soczyste kolory owłosienia u przechodniów... Szczególnie podobają mi się fiolety, błękity..., zieleń... Ni i wspomniana czerwień ;-)
UsuńMileńka wróżeczka. Ja też takich nie kolekcjonuję, ale nie zostawiłabym jej w ciuchlandowym koszu na zatracenie. Ta mordka jest warta, by dać jej szansę. Najwyżej kiedyś pójdzie sobie do innego właściciela ;)
OdpowiedzUsuńTak, mordkę ma zdecydowanie uroczą... Zachęcającą do współpracy... Kto wie, może uda mi się ją właściwie wykorzystać... A jeśli nie znajdę na nią pomysłu, oddam w jakieś bezpieczne rączęta.
UsuńNo przecież nie mogłaś jej tam zostawić na pastwę nie wiadomo kogo :)
OdpowiedzUsuńTo jest chyba Różyczka jeśli się nie mylę, a ja dzisiaj przytargałam z bazarku jej siostrę tyn bodajże Mgiełkę albo jakoś tak :) One są śliczne i nie da się przejść obok nich obojętnie :)
Ja lubię wróżki i nawet skrzydełek im nie obrywam :) ja tylko syrenom ogony ucinam ;))))
Niestety, ja nie mam wiedzy na temat Dzwoneczkowych postaci, jednak obiło mi się o oczy i uszy, że to właśnie Różyczka. :-)
UsuńOgony syrenkom ucinasz? O Ty niegrzeczna! :D
Ja niestety nie mam żadnej panienki tego typu w swojej kolekcji, jednak musze powiedzieć że ma bardzo ładną twarzyczkę :-)
OdpowiedzUsuńMnie podobają się najbardziej jej oczy i uszka... Ma w sobie coś panna, nie da się tego ukryć. :-)
UsuńУшки, и правда, прелесть))) Красивая кукла)))
OdpowiedzUsuńUszy, a prawda, piękno))) Piękne lalki)))
Dziękuję! Cieszę się, że lalka spodobała Ci się! Buziaki!
UsuńСпасибо! Я рад, что вам понравилась кукла! Целую!
Piękności :)))
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Twoje wróżkowate postanowiły pokazać się w blogosferze :-) Śliczne :-) Ta różowa z lokum w torebce - :D bardzo sympatyczna :-)
UsuńTeż bym ją pewnie przygarnęła z ciuchlanndu, a ze sklepowej półki już raczej nie:)
OdpowiedzUsuńJa również sklepową półkę bym raczej ominęła, gdyby panna na niej się wdzięczyła... Ciucholand to co innego ;-)
UsuńMam słabość do takich szalonych czerwieni na włosach u lalek. Bardzo fajna wróżka. Jak bym znalazła takową, też bym przygarnęła. Mam już jedną u siebie z ognistym kolorem na głowie, i choć nie pałam miłością do wróżek, jakoś nie mam siły się jej pozbyć, na razie. Wszystko z powodu tych włosów.
OdpowiedzUsuńMnie rozbroiły jej uszka. Włosy także, tym bardziej, że są bardzo miłe w dotyku i gęste. Ogólnie wszystko przez ten ciucholand... Gdzie indziej znaleziona panna nawet nie przyciągnęłaby mojego wzroku... A tu - proszę, wzięłam ją w łapki i... przepadłam. Wychodzi na to, że lalka wcale nie musi mieć pięknego pudełka, w którym stoi dumnie na sklepowej półce, żeby klient zwrócił na nią uwagę. Największym magnesem jest cena i możliwość wymacania lalki. :-)
UsuńAch ta magia ciucholandów ;)
OdpowiedzUsuńdobrze powiedziane: MAGIA! To jest właśnie TO! :-)
UsuńCiekawe, że ja w SH NIGDY nie spotkałam żadnej znośnej lalki... Rzadko kiedy znajdowałam tam cokolwiek kojarzącego się z lalką nawet w stopniu podstawowym. :-(
OdpowiedzUsuńTego elfika miałam kiedyś przez krótką chwilę na fali fascynacji skrzydlatymi. Ale po utracie własnego ogrodu, ta linia kolekcji straciła swój cały sens... Nie to, że wyprzedałam do imentu latające, lecz nie miałam już motywacji do zapraszania nowych.
Tak, czy inaczej - jest śliczna.
Rozumiem kwestie odrzucające od przygarniana nowych skrzydlatych przyjaciół. Są w pełni zrozumiałe. Życzę natomiast, aby ciucholandy w Twoim rejonie były znacznie bardziej bogate w lalkowe dobrodziejstwo.
UsuńPS. Wysłałam Ci fotki ;-)
OdpowiedzUsuńKidusiu, dam Tobie znać jutro, co i jak w znanej nam kwestii lalkowej, dobrze?
Usuńwysłałam wiadomość na priv ;-)
UsuńRzeczywiście sympatyczna i nie dziwota, że mus było brać:D
OdpowiedzUsuńJa to skrzydlatej lalki jeszcze nie mam ani jednej, ale mogę to zrzucić na brak ciucholandów i po prostu pozostaje mi marzyć, że kiedyś jakiś nam się tu otworzy:D
Musisz zahaczyć kiedyś o ciucholandy, kiedy będziesz w Łodzi. Może tam coś skrzydlatego do Ciebie przyleci :-)
Usuń