Osoby, które już trochę zdążyły poznać moje lalkowe preferencje, wiedzą, że dominuje w nich potrzeba różnorodności. Od zawsze kochałam różnorodność ludzką - kulturową, rasową, językową, indywidualną. Odnajduję się w miejscach różnorodności ludzkiej. Jednolitość mnie męczy i przyprawia o swego rodzaju poczucie siedzenia w zamknięciu, kojarzy ze sztucznością. Lubię zawieszać oko na mnogości barw i kształtów. Lubię odnajdywać w lalkach namiastkę ludzkiej różnorodności.
Lalkowanie przeplata się niekiedy z moim życiem zawodowym, które jest o tyle elastyczne i otwarte, że akceptuje różne formy realizacji zaplanowanych działań, a ja szukam tych form i staram się wykorzystywać osobiste hobby, skoro mogę. Lalki bawią, relaksują, ale mogą też uczyć i bardzo mi się podoba ich wielofunkcyjność.
Jestem w trakcie pisania programu edukacyjnego dla dzieci na temat tolerancji, integracji społecznej, szeroko rozumianej akceptacji. Piszę też szerszą pracę na temat wykorzystania lalek, prezentujących różne ludzkie sylwetki, rasy, czy choroby w edukacji dzieci. Jak dobrze pójdzie, to w tym roku jeszcze się z tym wszystkim uwinę. Tymczasem przygarnęłam kolejną pannę, w celach osobistych, jak również zawodowych.
Oto ona:
Nie wiem, jak ją przedstawić. Czy jako Fashionistkę Nr 166, czy też lalkę z serii Made to Move? Zarówno jedno, jak też drugie byłoby zgodne z prawdą. Panna ma bowiem ciałko MtM, ale przyporządkowano ją do serii Fashionistas roku 2020, o czym informuje etykieta opakowania.
Jakkolwiek ją nazwiemy, wielu z nas stwierdzi, że jest ciekawą lalką. Zarówno ze względu na wózek, który do niej dołączono, jak też mając na uwadze fakt, że ciemnoskórej pannie podarowano mold Skipper.
Zdarzało się to już w serii Fashionistas, ale odnoszę wrażenie, że prezentowanej dzisiaj pannie wyjątkowo dobrze pasuje ten właśnie kształt buzi. Cieszę się na myśl, że Mattel eksperymentuje i szuka kolejnych rozwiązań.
Podoba mi się wózek, jego kolory, dość solidne wykonanie, siedzisko - wszystko wygląda bardzo autentycznie.
Podobają mi się włosy lalki, równy malunek oka (co przy zakupie internetowym jest dużym stresem), ubranko, torebka.
I na tym koniec zachwytów. Przejdę do wad, a w zasadzie do jednej dużej wady, którą częściowo możecie zaobserwować już na zdjęciu poniżej. Przyjrzyjcie się plastikowi, a sami odgadniecie, co mam na myśli.
I choć zdjęcie nie oddaje wszystkiego do końca, to widać jakość wykończenia stawów i jakość plastiku. Odlewy każdego stawu są wykonane bardzo nierówno (wystają elementy niedociętego plastiku), ciałko ma odbarwienia - jakby wrzucić do garnka kilka odcieni brązu i nie wymieszać dokładnie. Powiem Wam, że mam sporo lalek MtM, ale u tej konkretnej jakość wykonania jest najgorsza. Producent przyłożył się do wózka i dodatków, kosztem ciałka - no, tak to wygląda.
Jestem ciekawa Waszych spostrzeżeń. Czy macie tę pannę i także dostrzegacie felery? Czy też trafił mi się taki trochę gorszy egzemplarz?
Ogólnie, gdybym miała kupić jeszcze raz pannę za tę samą kwotę (przecena), to pewnie bym kupiła, bo wspomniane wady nie przeszkadzają mi bynajmniej w zabawie, czy pracy. No, ale wiecie..., pomarudzić musiałam. ;-)
Pozdrawiam Was serdecznie Kochani.
Miłego weekendu!
Ja lubię różnorodność lalkową znacznie bardziej zawężoną a taką z rozmachem podziwiam u innych kolekcjonerów :)Co do tej lalki-skusiłam się na nią oczywiście niemal wyłącznie ze względu na ciałko. Zaskoczyło mnie jednak, że to nie ekwiwalent murzynki Christie made to move yellow top.Choć i tak ten ton skóry się nada do przeszczepów lalek dotąd nieprzeszczepialnych. Natomiast nie wspomniałaś, jak świetne ma włosy-są karbowane, miłe w dotyku, ani śladu klejgluta!Moja makijaż ma zupełnie równy (szok) ale niestety odcienie ciałka też zróżnicowane, jakieś niedoróbki plastiku z tyłu na łydkach ale przede wszystkim...wyraźnie inny odcień stawów kolanowych i stóp. Ja wózek sprzedałam, tak samo i od kena.
OdpowiedzUsuńCzyli Twoje odczucia i doświadczenia są zbliżone do moich. Pierwsze MtM-ki miały bardzo ładne ciałka, no ale zdarzał się klejglut w główkach. No cóż, za dobrze by było chyba, żeby mieć wszystko - i solidny wózek i dobrze wykonaną lalkę :D. Masz rację, o włoskach wspomniałam bardzo szczątkowo, a warto je pochwalić - są śliczne. Pozdrowionka :-) Dziękuję
UsuńZ różnorodnością Mattel ma generalnie dobre pomysły, ale wykonanie to już inna sprawa. Ciemnoskóra panna ma miłą buzię, ale chyba wszystkie ciemnoskóre mają problem z pigmentacją. Moja najciemniejsza MtM też nie uniknęła tego problemu. W dodatku w stawie ramienia jest nadtopiony plastik i widać biały szkielet wewnętrzny. Może kupiłabym Kena na wózku, gdyby nie jego moldowane włosy.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo trafne spostrzeżenia, szczególnie te najciemniejsze ostatnich lat mają ten problem. Kena i ja chciałabym kupić, ale z myślą o przeszczepie głowy (mam fashionistka z długimi włosami, odcień ciałka ponoć idealny). Czekam jednak na jakąś promocję, bo kupić lalka za stówę z myślą o urwaniu głowy to trochę szkoda tej stówki. Cierpliwie czekam... :D
UsuńRóżnorodność lalkową cenię, choć sama mam zaledwie chude i grubsze panny oraz kilka o ciemniejszym kolorze skóry. No, ale nic po prostu mnie nie zachwyca do tego stopnia, by zakupić. Jestem natomiast za tym, by Mattel dalej eksperymentował i pokazywał.
OdpowiedzUsuńTwoja nowa panna rzeczywiście ma śliczną buźkę i świetne włosy. A niedokładnie zrobione ciało to już chyba standard w firmie Mattel. Moja najciemniejsza panna też ma takie jakby przetarcia i niedokładnie obcięte stawy. Z kolei jedna z opalonych ma zupełnie inny odcień stawów i skóry, co widać gołym okiem, również na zdjęciach.
Jeśli natomiast chodzi o pracę, którą piszesz- mogę Cię zapewnić, że lalki z niedoskonałościami robią furorę również u nas. W sklepie niedaleko mnie, panny na wózkach i z protezami rozchodzą się jak świeże bułeczki.
O jak bardzo się ucieszyłam, czytając Twój komentarz odnoszący się do zapotrzebowania na lalki z protezami i na wózku. Super :-) Co do kwestii jakości, widzę, że mamy podobne obserwacje. Pozdrowionka.
UsuńPowodzenia przy pisaniu programu! Edukacja dzieci w tym kierunku to niezwykle ważna rzecz, dlatego dobrze, kiedy można ją także podeprzeć zabawkami. Dziewuszka, mimo pewnych niedopracowań, jest śliczna! Zastanawiałam się nad artykułowanym Kenem z tej serii faszek, ale jak pisze Nana, mnie też drażnią jego moldowane włosy, a nie jestem pewna, czy udałaby mi się transplantacja głowy któregoś z moich panów.
OdpowiedzUsuńJa też myślę o tym panu i również mam obawy, bo panom głów jeszcze nie urywałam... No, ale do odważnych świat należy. ;-)
UsuńI dziękuję w kwestii programu.
wyjątkowa lalka i bardzo fajny pomysł na wykorzystanie jej obecności w pracy z dziećmi! brawo!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za komentarz. Pozdrawiam ciepło. :-)
UsuńSkipper robi furorę :))) To naprawdę śliczna dziewczyna a długich, karbowanych włosów na pewno zazdroszczą jej inne panny :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa laleczka, szkoda tylko, że ciałko ma przebarwienia... mogliby jednak bardziej się starać...
Powodzenia przy nowym projekcie!
No mogliby, mogli Olusia. Ech...
UsuńDziękuję. Pozdrawiam serdecznie!
Lalka na wózku jest genialna, tylko ten odlew...
OdpowiedzUsuńDlatego też pozbyłam się moje ciemnoskórej mtm, bo strasznie wkurzały mnie te nierówności :(
Czasem tak bywa, że coś zaczyna zbyt mocno przeszkadzać. Niestety. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJa z tej serii mam tylko chłopaka na wózku a z poprzedniej miałam Barbie. :)
OdpowiedzUsuńSuper! Chłoptaś też jest mile widziany :-) Pozdrowionka.
UsuńFajnie że Mattel wreszcie idzie z duchem czasu i Barbie nie są na jedną modłę (ten sam mold i to w różnych odcieniach skóry bez uwzględnienia cech charakterystycznych danej rasy). Myślę że to dobra odmiana, bo przecież na świecie ludzie znacznie się różnią i trzeba to zauważać nawet na gruncie zabawkowym. To także dobra zaczątek lekcji tolerancji dla najmłodszych. Niestety też widzę spadek jakości plastikowych panien. Szczerze mówiąc wolę już lalkowe ciała z lat 90tych z uginanymi gumowymi nogami niż sztywne plastiki. Cena MtM mnie przeraża dlatego nie wypowiem się na temat ich mobilności, bo żadnej nie posiadam i wątpię by w najbliższych 2ch latach pojawiły się jakieś w SH (tam już się w zasadzie nic nie pojawia:(
OdpowiedzUsuńZ tymi cenami masz rację. Lalkowe braki w SH i w moim regionie są zauważalne. Dawniej można było się naprawdę za grosze "obkupić", teraz same przeżute pluszaciątka i ewentualne lalki - wydmuszki. Pozdrawiam :-)
UsuńSzkoda, że ma mold Skipper :D
OdpowiedzUsuńno cóż z jakością wykonania trzeba się pogodzić i nauczyć bawić :D
inaczej są dwie opcje- albo, albo :P
Trzymam kciuki Iguś za Twój program <3
:D Ile lalkowiczów - tyle gustów :D Jakie to jest fajne!
UsuńMasz rację, zabawa może i powinna przymykać oko na felery.
Dziękuję za kciuki! Buziaki!
Panna zwróciła moją uwagę. Wszystko mi w niej podoba, ale chyba wolałabym kupić Millie ( chociaż ja ogólnie nie przepadam za lalkami z moldem Millie, ale ta konkretna wydaje mi się sympatyczna ). Szkoda, że są niedoróbki, są bardzo rażące, ale ogólnie wykonanie jest dobre. Dobrze, że lalki są coraz bardziej różnorodne. Powodzenia w pisaniu pracy, trzymam kciuki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i życzę zdobycia Millie w przystępnej cenie. Pozdrawiam sedecznie :-)
Usuń