Wydawać by się mogło, że mieszkanie w bloku nie ukryje w swym wnętrzu wiele, nawet jeśli posiadamy kilka nadprogramowych szaf, szafek i szafeczek. Wszak powinniśmy znać ich zawartość... Niestety, przekonałam się o tym, że jest to jedynie nasze pobożne życzenie... A przynajmniej moje, bo nie wiem jak sprawa wygląda u Was - łudzę się ostatkiem nadziei, że podobnie...
Od dłuższego czasu zagracenie mojego mieszkania wszelkim ustrojstwem różnego typu sięga zenitu, a w dodatku... dobrze mi z tym. Efekt uboczny wspomnianego to jedynie pamięć, która - przy takiej ilości różnorodnie zachomikowanych zdobyczy - niekiedy szwankuje. Czasem, nawet dopiero po kilku latach, przypominam sobie, że w czeluściach jednej, czy drugiej szafy ukryłam określony przedmiot, dokument, ubranie, cokolwiek. Wtedy czuję się tak, jakbym odkrywała nowy ląd, albo przenosiła się w czasie - niemalże Opowieści z Narnii, bądź Powrót do Przeszłości w wersji ayowej. ;-)
Tak było i tym razem. Stwierdziłam ambitnie, że uporządkuję zawartość jednej z szaf... Kiedy jednak odkryłam, co owa w sobie kryje, skupiłam się całkowicie na znalezisku, odkładając porządki na weekend.
Przeniosłam się natomiast do czasów mojego dzieciństwa...
Doprawdy nie mam pojęcia, kiedy przedmioty, które dzisiaj Wam zaprezentuję ulokowałam we wspomnianym wyżej miejscu. Co było powodem takiej decyzji? Dlaczego nie powędrowały w świat, jak niektóre inne tego typu? Nie mam pojęcia. W każdym razie są i wzbudzają we mnie wiele pozytywnych uczuć...
Zapraszam do oględzin...
Kuchenka + garnki
Pamiętam, że kuchenkę w swoje posiadanie otrzymałam ponad 25 lat temu. Przypominam sobie, że jako mała dziewczynka, udawałam się często z mamą do urzędu pocztowego i bardzo to lubiłam. Urząd ten mieścił się w starej kamienicy. Uwielbiałam zapach tego miejsca - pachniało tam słodko papierem, jak w bibliotece, i słychać było stukot pieczątek. Odgłos ten bardzo mi się podobał i stwarzał wzorzec do późniejszych zabaw, w których uderzałam o stolik drewnianymi klockami, imitującymi pocztowe pieczątki.
Nawet kwestia długiego wyczekiwania w kolejce nie zrażała mnie do wizyt w omawianym miejscu, bo kiedy mama załatwiała wszelkie opłaty, ja spacerowałam po budynku i podglądałam krzątaninę pracowników. W urzędzie tym, poza przedmiotami typowo związanymi z pocztą, był też wyeksponowany maleńki kącik z różnymi zabawkami. Tam dojrzałam tę kuchenkę i... przepadłam. To była miłość od pierwszego wejrzenia, w dodatku ponoć dość tania, więc do domu wracałam już z kuchenką pod pachą...
Nawet kwestia długiego wyczekiwania w kolejce nie zrażała mnie do wizyt w omawianym miejscu, bo kiedy mama załatwiała wszelkie opłaty, ja spacerowałam po budynku i podglądałam krzątaninę pracowników. W urzędzie tym, poza przedmiotami typowo związanymi z pocztą, był też wyeksponowany maleńki kącik z różnymi zabawkami. Tam dojrzałam tę kuchenkę i... przepadłam. To była miłość od pierwszego wejrzenia, w dodatku ponoć dość tania, więc do domu wracałam już z kuchenką pod pachą...
Garnki z kolei, z tego, co pamiętam, otrzymałam w spadku po starszej o trzy lata koleżance. Dziewczynka wyrosła z różnorodnych garnkowych zabaw oraz kuchennych ekscytacji, więc przekazała cały asortyment mnie. Jak widzicie, przetrwały one tyle czasu. Myślę, że mam je w posiadaniu już jakieś 26 - 27 lat minimum (choć w międzyczasie zmieniały oczywiście miejsce, w którym to wszystko chomikowałam).
Nie mam pojęcia jakiej są produkcji,
w przeciwieństwie do Lodówki Małgosi, którą rok temu Wam opisywałam,
nie mają żadnych sygnatur.
Jestem jednak ciekawa, czy i Wy bawiliście się takimi kiedyś?
Ponoć były bardzo popularne...
Elementy wyposażenia lalkowej łazienki
Okoliczności przysposobienia łazienkowych dobrodziejstw, niestety nie znam. Nieśmiało próbuję odnaleźć je oczyma wyobraźni w jakimś Kiosku Ruchu sprzed 30-stu, bądź 20-stu paru lat, ale to tylko niewyraźne zarysy w obrazach pamięci - być może błędne.
Wiem, że gdzieś w piwnicznych pudłach jest reszta wyposażenia - umywalka, lusterko i bojler, ale do nich nie będzie tak łatwo już dotrzeć - piwnicę mam jeszcze bardziej zagraconą... Intryguje mnie jednak fakt, dlaczego owe przedmioty zostały podzielone na te zachomikowane w domu i te upchnięte w piwnicznych lochach... Nie mam pojęcia... To już chyba wyższa szkoła ayowych fiksacji ;-)
W oryginale lalkowa łazienka wyglądała tak:
albo tak
Zestaw łazienkowy został wyprodukowany w Polsce
przez Chemiczną Spółdzielnię Pracy w Łukowie
Jak widać, zabawki te nie są w barbioszkowych rozmiarach
Nad czym oczywiście ubolewają moje panny.
Z tego co pamiętam, w dzieciństwie nie miało to jednak dla mnie znaczenia...
Ważna była zabawa, a nie rozmiar (jakkolwiek to brzmi ;-) )
Pralka Made in China
Praleczka z kolei jest już produktem zdobytym w późnym dzieciństwie. Bardzo lubiłam tę zabawkę ze względu na wmontowany mechanizm, który poruszał bębnem. Oj wiele ubranek lalkowych w niej wyprałam na sucho ;-) :D To były czasy :D
Do skali barbioszkowej trochę jej brakuje,
ale mimo wszystko mojej Rachel pralka przypadła do gustu.
Kołyska
Kołyskę zdobyłam także w wiekopomnym urzędzie pocztowym i mimo swojego przeznaczenia, pamiętam, że używałam jej jako łóżka dla lal stefkowo-barbioszkowatych. Lale spały w niej w pozycji półsiedzącej, ale z tego, co kojarzę nie skarżyły się. :D Kiedy potrzeba jest matką wynalazków, to i kołyska pięknym łożem być może... Nieprawdaż?
I na tymże łożu zakończę dzisiejszą wędrówkę po czeluściach mojej przeszłości,
choć to nie ostatnia rzecz, jaką odnalazłam...
Już wkrótce pokażę, co jeszcze Aya upycha w szafach...
Tymczasem pozdrawiam Was ciepło i życzę udanego tygodnia...
Już niedługo lato!
Cieszycie się? Ja cieszę się ogromnie!
Buziaki!
Wow- super skarby, też miałam taką kuchenkę, zestaw łazienkowy i kołyskę, ale mam 5 lat młodszą siostrę i rozniosła niestety wszystko w pył. Niezwykle jej się udawało nadeptywać i siadać na zabawki ;)
OdpowiedzUsuń:D Och, współczuję ;-) , ale z drugiej strony po latach możecie z siostrą podroczyć się na ten temat ;-) Na przykład zaczynając od: "Siostro, jesteś mi winna kuchenkę, zestaw łazienkowy i kołyskę - żądam lalkowego zadośćuczynienia" ;-) Spróbuj :P Może jeszcze tamte straty się opłacą :P :D Pozdrawiam ciepło!
UsuńOj! Teraz to dziewczyno pojechałaś po całości!Takie wspaniałości upychać w szafach?Toż to grzech!
OdpowiedzUsuńZnaleziska cudowne.Mimo niekoniecznie barbioszkowego rozmiaru.Ale jak widać,Rachel to nie przeszkadza i zadowolona jest,co wcale mnie nie dziwi.Moje panny pewnie też by się ucieszyły z takich skarbów.
Buziaki.
Czasem niestety trzeba coś upchnąć w szafie. Pozostawienie tego na widoku, zagraża bezpieczeństwu domowników - potykają się o nadmiar dobrodziejstw. :D Buziaki!
UsuńFajnie jest tak znajdować. Lepiej niż wyrzucić, a potem żałować. W moim dzieciństwie kuchenka była metalowa tzw. westfalka nie mylić z wersalką ;)Nie mam pojęcia, czy były zabawkowe wersje Frani, ale miski, balie i tary owszem. Bardzo jestem ciekawa, co jeszcze znalazłaś. :)
OdpowiedzUsuńOj, pamiętam, że miałam balię z tarą, tylko, że plastikowe. Po latach moja mama je wykorzystała podczas malowania mieszkania - były świetne do mieszania farby i następnie wycierania jej nadmiary z wałka :D A metalowe zabawki to dopiero coś! Buziaki!
UsuńKuchenka mnie urzeka. Rodem prawie jak od Sindy Pedigree.
OdpowiedzUsuńJako dziecko takich mebelków nie miałam i nie kojarzę abym gdzieś je widziała.
Kołyska też jest fajowa.
Ostatnio oglądałam fotki w necie, prezentujące akcesoria od Pedigree... Bajeczne! Ech... Zabawki z dawnych lat miały duszę! Buziaki!
UsuńJa się wcale nie dziwie, że przepadłaś na widok tej kuchenki, jest fantastyczna <3 Zanim przeczytałam wpis myślałam, że garnuszki były w zestawie, idealnie do niej pasują. Co do łóżek, ja dla swoich lalek robiłam łoże z szalika :D A mebelki z tego co się nawinie, domkiem była dwa położone jedno na drugie krzesła i zabawa była przednia :) Poduszeczka z pszczółką jest urocza :) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite ile pomysłowości, twórczości i umiejętności radzenia sobie z rzeczywistością jest w małym dziecku. Dla dziecka nie ma rzeczy niemożliwych i to jest wspaniałe. Dorastając zapominamy o tym, jak wielką siłę ma dziecko. Pozdrawiam ciepło i ściskam mocno!
Usuńzestaw łazienkowy kojarzę u koleżanek -
OdpowiedzUsuńmarzyłam o sedesiku i wannie a umywalka
byłaby dla mnie szczytem marzeń - wszak
miała fikuśne a chyba ruchome kraniki!!!
Oj tak, miała kraniki, miała! Ja też najbardziej lubiłam sedesik i umywalkę. ^_^
UsuńAle fajny wpis! Z przyjemnością się czyta takie wspomnienia :-) Mój podziw wzbudził stan w jakim zachowałaś swoje zabawki - wyglądają, jak nowe! A bojler do zestawu łazienkowego mogli wymyśleć tylko Polacy :-D
OdpowiedzUsuń:-) W dzieciństwie starałam się szanować zabawki, bo wiedziałam, że nie dostanę kolejnych, jeśli celowo zniszczę. Różnie bywało, ale fakt, że wiele się zachowało w bardzo dobrym stanie. Bojler w łazience wymiata - też tak myślę. Pozdrawiam cieplutko!
UsuńNigdy takiego czegoś nie miałam i nie widziałam i jakoś nie kojarzę coby było mi tęskno do do tego typu "maneli" ;-)
OdpowiedzUsuńale mimo wszystko przyjemnej zabawy życzę :)
Oj moja zabawa polegała na obejrzeniu, powzdychaniu i schowaniu do szafy... :D :D :D Ale było przyjemnie - fakt :D Buziaki!
UsuńTaką łazienkę też miałam :) a kołyskę kojarzę z parą niemowląt bliźniaków:)
OdpowiedzUsuń:-) Ja z kolei nie kojarzę bliźniaczej parki :-) Ach te zakamarki przeszłości! Pozdrawiam Natalko!
UsuńE tam - stoję na stanowisku, że to zupełnie normalna rzecz - też tak mam:)
OdpowiedzUsuńWiem, że coś mam, ale zazwyczaj nie wiem gdzie, a że dodatkowo jakiś czas temu wpadłam na "genialny" pomysł uporządkowania wszystkiego to teraz już kompletnie nic znaleźć nie mogę - wszystko popakowane w jakieś pudła i pudełka, dla zmyłki chyba jakoś dziwnie poopisywane;))))
Pocztowa kuchenka prześwietna:)
Miałam też taki zestaw łazienkowy do dzisiejszych czasów ostała się tylko wanienka, a kuchenkę Małgosię (nadal mam... gdzieś ją mam...) i jeszcze drugą metalową z pojemnikiem na wodę, szafkami i innymi takimi (niestety zaginęła gdzieś, a szkoda, bo bardzo chciałabym ją obmacać, pobawić się nią:(...)
Jakże miło czytać, że nie tylko ja mam luki w pamięci po domowych porządkach ;-) :D
UsuńI także mam w pamięci zabawki, których już nie ma, a obmacać bym bardzo chciała...
A teraz się ludzie na aukcjach o takie cudności biją :) Wszystkie cudne i, co ważne, z duszą!
OdpowiedzUsuńJak sobie pomyślę, co u Ciebie może być w tej zagraconej piwnicy, to aż ślinkę łykam z ekscytacji :D
Ja też łykam tę ślinkę, tyle, że swoją, i mam nadzieję, że moje plany eksploracji piwnicy wreszcie się urealnią. :D Buziaki!
UsuńВы имеете настоящие сокровища!!! Супер!!! У нас тоже сохранилось немного старой мебели для Барби, но она произведена в Китае)
OdpowiedzUsuńMasz prawdziwe skarby!!! Super!!! U nas też zachowało się trochę starych mebli dla Barbie, ale ona wyprodukowana w Chinach)
Dziękuję Olga! Z radością chciałabym zobaczyć Twoje stare zabawki. Szkoda, że one nie są z Rosji, ale te z Chin też z radością obejrzę! Pokaż je proszę na swoim blogu! Buziaki!
UsuńСпасибо Ольга! С радостью я хотел бы видеть ваши старые игрушки. Жаль, что они не из России, но и из Китая часы с радостью! Пожалуйста, покажите их на своем блоге! Целые!
O jezu przywołało mi to wspomnienia! Też miałam taką pralkę! Niestety moja nie przeżyła :( do czasów dzisiejszych.
OdpowiedzUsuńA kuchenka jest piękna!
Naprawdę? I też prałaś na sucho? Czy też ta śmierć pralki spowodowana była wodą? :D :D :D pozdrawiam?
UsuńAleż fantastyczne akcesoria! Uwielbiam podziwiać takie małe dzieła sztuki. Ile u mnie się tej drobnicy nazbierało, to nawet nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńA ja już chciałam to wszystko wydać, ale wiecznie mi szkoda...
UsuńAle fajne rzeczy. Kuchenka i garnki czadowe. :) Czasami chomikowanie to dobra rzecz. :)
OdpowiedzUsuńŻaby jeszcze mieszkanie mieć z gumy... :D
UsuńJakie skarby! Myślałam, że kuchenka to komplet z garnkami. Pralka niesamowita i kołyska na wygodną wygląda:)
OdpowiedzUsuńTeż chomikuję, ale takich rzeczy to nie mam:))
Buziaki!:))
Ty z kolei masz cuda własnymi dłońmi wykonane ;-) Buziaki!
UsuńIt's truly a great and useful piece of info. I'm glad that you shared this
OdpowiedzUsuńuseful info with us. Please keep us informed like this.
Thank you for sharing.
Here is my web site :: lasertest
Takie sprzęty przechowujesz i się nimi dotąd nie pochwaliłaś?! Toż to cuda nad cudami! Szczególnie praleczka do "suchego" prania!
OdpowiedzUsuńMuszę Cię też uspokoić, że fiksacja nie dopadła jedynie Ciebie... a rozmiar ma szczególne znaczenie zdecydowanie w latach późniejszych :)))
Pozdrowionka!
:D :D :D Miło wiedzieć, że zafiksowanie ma szerszy zasięg w Polsce i na świecie! No i rozmiarowo też się zgadzamy :D Buziaki!
UsuńDoes your site have a contact page? I'm having problems locating it but, I'd like to send you an email.
OdpowiedzUsuńI've got some creative ideas for your blog you might be interested in hearing.
Either way, great blog and I look forward to seeing it grow over
time.
my weblog :: lasertest
I like my blog and don't need to change it, but thank you
UsuńTeż tak mam, tyle, że w moim wieku to już nie kwestia zapominania po kilkudziesieciu bądź kilkunastu latach. U mnie zapominanie następuje już po kilku tygodniach. Za to radość ze "znaleziska" jest taka sama. Jeśli chodzi o Twoje skarby, nigdy takich nie miałam choć przypominam sobie to lazienkowe lustro i umywalkę z kranikami. Musiałam się gdzieś tym bawić ale gdzie?
OdpowiedzUsuńEwusiu, ja po kilku tygodniach też często zapominam, nie zawsze muszą mijać lata... nawet kilka godzin mi już nie służy :D Buziaki!
Usuń... i dlatego uwielbiam chomikować różne rzeczy :) Dla tej chwili, kiedy odkryję je na nowo . To przepustka do przeszłości ... Cudowny dreszcz i wspomnienia :) . Też dobrze się czuję w zagraconej przez siebie przestrzeni . To przedmioty dające mi dobrą energię :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Lalkowicze to są jednak ludzie "po tych samych piniondzach" :D Uściski! Cmok, cmok!
UsuńZdecydowanie !!! :) :******
Usuń