O CZYM JEST TEN BLOG?

Jak wykonać własnoręcznie różne gadżety dla lalki? Czy akcesoria dla lalek i zabawki muszą być drogie? W jaki sposób stworzyć twórczą przestrzeń do indywidualnego rozwoju (swojego lub dziecka), przy niewielkim nakładzie finansowym? Między innymi o tych, jak również o innych lalkowych kwestiach, przeczytacie na moim blogu. Zapraszam

Drogi Czytelniku

Zdjęcia na blogu są mojego autorstwa. Jeśli udostępniam zdjęcie wykonane przez inną osobę, informuję o tym podając źródło. Chcesz wykorzystać moje zdjęcie? Zapytaj :-) Dziękuję :-) Aya ze Świata Lalek
Copyright: Aya w Świecie Lalek

Szukaj na tym blogu

___________________________________________________________________________

sobota, 21 stycznia 2017

Wielkieś mi uczyniła pustki...

... w domu moim, 
Moja droga Stefanio, tym zniknieniem swoim!


      No dobrze, 
może nie aż tak ogromną pustkę odczuwało moje serce przed laty 
po stracie ukochanej lalki,

(Akurat!)


niemniej dorosła dusza tęskniła do chociażby namiastki dzieciństwa...

      Fotografia, którą widzicie powyżej, powstała jakieś 23 lata temu, a autorką tegoż wiekopomnego zdjęcia jestem ja - wtedy jeszcze młode dziecię w wieku wczesnoszkolnym, czy może trochę starsze. Uwieczniłam na niej moją ukochaną lalę w doborowym towarzystwie: Misia starowinki (jego wiek i pochodzenie są tajemnicą, której nadal nie odkryłam), Pana Ptysia (to ten łysy) i Pana Liska (nie wiem jakim cudem, ale on naprawdę był dla mnie lisem). :-) 

Czy przypuszczałabym wtedy, że w wieku prawie 34 lat będę internetowo prezentować swoje żale po stracie plastikowej przyjaciółki? Śmiem twierdzić, że wtedy raczej bardziej intrygowało mnie jak w ogóle można dożyć 34 lat... Hmmm... Jakież to życie nieodgadnione! :-)

      Lala zaginęła w otchłani dziejów i nie wnikajmy już jak to było... W każdym razie minęły lata, a do mnie nagle powróciły wspomnienia. Stało się to za sprawą sweterka, o którym pisałam Wam już w kilku postach. Dziwnym trafem oryginalne ubranko tejże panny uchowało się w moim domostwie, choć brakuje jednego drobnego elementu - szaliczka.


      Wiedziałam, że moja lala nie była oryginalną Barbie, ale nie byłam pewna z jakiej firmy pochodziła. Prawdę powiedziawszy nie potrafiłam przypomnieć sobie jej buźki (cóż, moja dziecięca fotka nie jest zbyt wyraźna). Przypuszczałam, że to była Steffi Love z Simby, jednak pewności nie miałam, szczególnie, że wygląd współczesnych Stefek zdecydowanie odbiega od tych z początku lat 90-tych i przez to delikatnie mąci w głowach. 

Szukając panny w Internecie, dotarłam wreszcie na blog naszej Lunarh Witherfield Karma: Plastiku Czar, gdzie dojrzałam kilka wpisów o Stefkach z dawnych czasów, cudne katalogi Simby z lat 1992 - 1993,  i... znalazłam wreszcie moją Stefkę! 

Za zgodą Lunarh prezentuję jej fotkę:


Dziękuję Lunarh! :-)


No tak, wszystko ładnie, pięknie, ale... lali jak nie było, tak nie ma! 

      Postanowiłam więc, że jeśli jakimś cudem spotkam w ciucholandzie starą Stefkę (obojętnie z jakiej serii, wszak one - z małymi niuansami makijażowymi - były niemal identyczne), to ją kupię. Mattelu teraz nie czas na ciebie! 


Moje myśli zmaterializowały się dość szybko, bo kilka dni później...
 i panna za 2 złote była moja!


Brudna, powykrzywiana, z kołtunem na głowie i małymi przebarwieniami...


Nie była tamtą Stefcią, ale zajęła z powodzeniem miejsce wspomnianej. 

Po przyjemnym SPA i zabiegach parafryzjerskich 

Stefcia czekała na przebranie 


w towarzystwie domowego komitetu powitalnego

I się doczekała 

Moja Stefcia! 

I z jedną maluczką duszą tak wiele przybyło
Że z każdego kąta radość Ayę ujmuje
Serce wszak lalkową pociechę przyjmuje


Jak to człowiekowi niewiele do szczęścia potrzeba! :D


Miłej niedzieli Kochani!



__________________________________________________

W powyższym wpisie wykorzystałam darmowe obrazki w formacie gif z następującej strony: http://www.gify.net/

43 komentarze:

  1. Znam to uczucie. Fajnie jest odzyskać kawałek dzieciństwa. Czym różniła się Twoja stara Stefka od tej którą kupiłaś? Potrafisz określić? Niestety na zdjęciu z katalogu trudno poznać buzię. Mnie się Stefki czasem trafiają, ale nie zwracam na nie uwagi, gdybym wiedziała czego szukać może bym trafiła na Twoją. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szara Sówko, odnoszę wrażenie, że moja panna miała jaśniejsze usta i delikatniejszy makijaż, co może wskazywać - jak podaje Lunarh - że ta obecna moja Stefka jest młodsza od mojej dawnej Stefki. Poczytałam kilka wpisów na blogu Lunarh i dowiedziałam się, że najstarsze Stefki z tym moldem były właśnie bardziej stonowane w makijażu, niż późniejsze, które miały bardziej podkreślone usta i cień na powiece. Poza tym trudno mi powiedzieć czym jeszcze się różni... Czuję jednak, że tamta była troszkę inna. Może to tylko takie wrażenie po latach. :-) Ta mi się wydaje bardziej toporna, tamta chyba była delikatniejsza... :-) A może z wiekiem plastik i guma główki twardnieją... No nie wiem... :D Buziaki!

      Usuń
  2. Jak to niewiele do szczęścia potrzeba ……. 2 zł i ciuchland :)
    Fajnie, że udało się tak szybciutko znaleźć zastępstwo dla panny z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :-) A miałam kupić wtedy podwójnego Snickersa! :D Traf chciał jednak, że wcześniej wstąpiłam do ciucholandu... i wydałam kaskę na lalę :P :-)))

      Usuń
  3. Miałam kiedyś podobną sytuację tylko dotyczyła Kena. Też po latach znalazłam identyczną lalkę w SH :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciucholandy to fantastyczny wynalazek :-) Miłe są takie przygody z dzieciństwem w tle :-)

      Usuń
    2. Z ciuchach zawsze można przytargać coś fajnego :)

      Usuń
    3. I spełnić przy tym swoje lalkowe marzenia

      Usuń
  4. lalka kontra baton?
    wynik z góry przesądzony!
    fajnie, że udało się WAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, ale strach pomyśleć co by było, gdybym szła inną drogą i najpierw zahaczyła o Żabkę, a nie o ciucholand... Pożarłabym snickersa jak nic! :D Niestety... I na lalę by nie było (w tym dniu postanowiłam nie nosić ze sobą gotówki - tylko kilka złotych na autobus i jakąś przekąskę do pracy). Trauma snickersowa nie do przeżycia :D

      Usuń
  5. Ale numer! Bardzo Ci gratuluję tego znaleziska! W ogóle to za serce mnie chwyciło to zdjęcie sprzed lat. Niesamowity klimat się zrobił. Lala przebrana i gotowa ruszać ku przygodzie:) Zdecydowanie warto było nie jeść Snickersa:D
    Jestem pod wrażeniem, jak jej odszykowałaś włosy. Grzywka jest po prostu nie do poznania.
    Hehe, no, 34 lata to już starcy, albo w ogóle mumie jakieś z perspektywy malucha:)
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Grzywkę musiałam przyciąć dość konkretnie, bo była jednym wielkim kołtunem. I tak dziwię się, ze udało się zachować w miarę równość, choć jej długość przyprawia o uśmiech na twarzy (a nawet chichot) ;-) Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem to 30 lat życia było dla mnie niemalże zgrzybiałą starością. :D Co więcej. I chyba to było nawet bardziej komiczne! Była taka sytuacja w ostatniej klasie ogólniaka, kiedy moja koleżanka (miałyśmy po 18 lat) umówiła się z kolegą kolegi i tenże randkowicz miał 21 lat. Pamiętam jak mówiła, że jest jednak dla niej za stary i boi się pójść z nim do tego kina :D Także... :D Hmmmm... :D Różnie postrzegamy wiek na przestrzeni dziejów. :-) Co do snickersa to faktycznie nie żałuję... :D

      Usuń
  6. Bardzo ładnie odnowiłaś ( czy to właściwe slowo, bo wszak ciuszek nie nowy) Stefcię. Namiastka dzieciństwa chociaż nie ta sama ale radość wielka. Idąc za Twoim przykładem wyciągam lalcie mojej córci, te z którymi ona nie ma już więzi albo kupuję na ciuchach i też daję im nowe życie. Myślę, że są szczęśliwe. Dobrze, że poszłaś najpierw do ciuchlandu. Uratowałaś plastikowe życie, zrobiłaś sobie przyjemność, zrobiłaś nam przyjemność i nie zjadłaś "fuja". Tak wiem, są ludzie, którzy jedzą słodycze i jestem dla nich dziwolągiem bo nie jem i nie lubię. Je mój synuś, je mąż. Ja nie i jestem dumna, że moja córcia już prawie też nie. Ale ale miało być o lalkach. A ten Pan Lisek to z gumy? Taki z dziurką? Do kapieli? Jeśli tak, to miałam baaardzo podobnego. Piszczał jak się go naduszało. Zawsze się z nim kąpałam. Jeszcze jakiś czas temu stał u moich rodziców w łazience. Przypomniałaś i mnie wspomnienie z dzieciństwa. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mało jem słodyczy, wyjątkiem jest niestety okres zimowy - wtedy mam tzw. ciągoty... I o dziwo, ciągoty związane właśnie ze snickersami. :-( Wystarczy, że temperatura spadnie w okolicy zera..., a w mojej głowie zapala się obraz snickersa ("zjedz snickersa, nie jesteś sobą"). Ech... Pan Lisek to tak - gumowa zabawka, pamiętająca czasy me niemowlęce wręcz, ale jakimś trafem ukochana, że i w późniejszych latach dzieciństwa znajdowałam dla niej miejsce wśród przedmiotów godnych uwagi. :D Tak! Piszczał, kiedy się go miętosiło! Do zabawy w wannie idealny :-) :D Muszę zajrzeć do piwnicy. Może gdzieś go tam nawet jeszcze odnajdę w stercie zapudełkowanych skarbów przeszłości... <3 Uściski!

      Usuń
  7. Jaka piękna przemiana, Stefka wygląda, jak nowa! Cieszę się, że udało Ci się tak fajnie odtworzyć wspomnienia. Sweterek jest świetny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jak tenże sweterek budził mój zachwyt w chwili, kiedy dostałam tę lalkę od mamy. Byłam wtedy chora (jakaś choroba wieku dziecięcego - nie wiem czy nie świnka) i mama zrobiła mi niespodziankę - kupiła właśnie tę lalkę. Pamiętam, że siedziałam w piżamie na na dywanie i podziwiałam zabawkę, wyjmując ją delikatnie z pudełka... Jeszcze do tej pory czuję ten cudny zapach nowego plastiku... :D Ach... :-) Pozdrawiam :-)

      Usuń
    2. Gdyby w Simbie się postarali, to dziś może Stefki byłyby bardziej kochane, a tymczasem wczoraj w Tesco zobaczyłam Steffi z jakiejś nowej serii jeszcze bardziej pomarańczową niż zazwyczaj... ;-) Ze świnką mam jedno nielalkowe wspomnienie - jak ją miałam to mama zrobiła ogórkową, którą w dzieciństwie uwielbiałam, a nie mogłam jej przełknąć i strasznie mi były przykro :-P

      Usuń
  8. Super ze odnalazlas kawalek dziecinstwa <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie powroty do przeszłości sa bardzo przyjemne :-) <3 <3 <3

      Usuń
  9. Stefcia słodsza od Snickersa ... :) NIE SZŁABYŚ INNĄ DROGĄ !!! Tak miało być i już !!! Czekała na Ciebie . Na nią czekało oryginalne ubranko starszej koleżanki . Zerwany łańcuszek został naprawiony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeznaczenie mówisz? Może i tak :D Lalka do lalkowicza ciągnie... Taka energia na odległość :-)

      Usuń
  10. Jak miło odzyskać kawałek dzieciństwa. Stefcia urocza.
    Fotografia z dzieciństwa sugeruje że już wtedy miałaś zadatki na przyszłą lalkowiczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co pamiętam, to wtedy na kliszy w aparacie zostało jedno wolne miejsce i pozwolono mi wykorzystać to wiekopomne wolne miejsce na dowolną fotkę... Ale miałam radość, usadzając zabawki na taborecie w balkonowym słońcu :D :-) Dzieciom niewiele potrzeba do szczęścia... Moja pierwsza lalkowa sesja :D

      Usuń
  11. Oh Aya, I am so happy to learn your story has a happy ending! I am lucky to still have my first (baby) doll. Though I was forced to give up the other dolls and stuffed animals when my parents moved to a different house. I something think about them. But they are a very distant memory now. And so, my house is filled with new faces and now, new experiences and memories. Thank you for sharing.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. The toys for children are very important and magical things... Sometimes it is not change for them, even when they grew up ;-) ^_^ Thank you April :-)

      Usuń
  12. Вы нашли свое воспоминание из детства))) Стефка прекрасна))) Как хорошо, что для нее сохранился оригинальный наряд!
    Znalazłeś wspomnienie z dzieciństwa))) Stefka piękne))) To dobrze, że zachowany oryginalny strój dla niej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olgo :-) Pozdrawiam bardzo serdecznie! Buziaki!
      Спасибо Ольге :-) Искренне Ваш! Целую! :-)

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. :-) Czasem zdarzają się takie w naszym lalkarskich świecie :-)

      Usuń
  14. ja też dzięki blogowi Lunarh zidentyfikowałam swoją pierwszą lalkę, i też to była Steffi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lunarh ma dużą wiedzę lalkową :-) I co bardzo mi się podoba, to znajomość niemattelowskich panienek :-) Wszak nie tylko Mattel rządzi w lalkowym świecie!

      Usuń
  15. No, Kochana! Ale Ci się udało zrealizować marzenie! Nie mogę też uwierzyć, że to ta sama Stefcia... umiesz "naprawiać" lalki i przywracać im świetność! Super z niej babka a ubranko idealne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może nie taka sama, ale zawsze Stefcia. Takie pocieszenie lalkowe czasem jest miłe :-) A i potomności daje wyobrażenie o tym, czym bawiliśmy się za młodu... ;-)

      Usuń
  16. Jak dobrze, że masz to zdjęcie, choć jest niewyraźne.
    Żałuję, że kiedy byłam mała, nikt nie myślał o robieniu zdjęć lalkom i przytulankom. Też mam lalkę, za którą tęsknię do tej pory, a najgorsze, że nie pamiętam, z jakiej była firmy, ani nawet w co była ubrana. Kiedyś próbowałam ją odnaleźć w internecie, ale jedyne czego się dowiedziałam, to że najbliższa pod względem wyglądu jest lalka Licca. Jednak moja miała bardziej podłużną twarz i chyba większe lub nieco wydęte usta. Pamiętam, że była dla mnie wyjątkowa, bo przypominała mi postacie ze starych anime. Nie miała też grzywki, w przeciwieństwie do większości moich lalek.

    Cieszę się, że udało Ci się zdobyć podobną lalkę i to za tak niską cenę. Piękne są zdjęcia z nią, takie radosne.

    Ja już dawno poddałam się z odwiedzaniem ciucholandów, bo nigdy nie trafiłam na nic ciekawego. Może nie powinnam się zniechęcać?

    Co do sweterka, to jest niezwykle ładny i uroczy. Tak mi się spodobał pomysł na niego, że wykorzystałam go rysując strój dla postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, poza tą powyżej prezentowana panną miałam jeszcze dwie inne niemattelowskie i na pewno nie z Simby... Niestety ich zdjęć nie mam i bardzo tego żałuję. To były polskie lalki i wiem, że nazywałam je Lizami. Wiem, że kiedyś takie lalki były w Polsce. Jednak, kiedy oglądam fotki tych lalek w internecie, to niby są trochę podobne do moich, ale wszystkie bardzo paskudne... Mnie moje wydawały się piękne. I nie wiem, czy dziecięce oko inaczej postrzegało, czy faktycznie były to jakieś inne lalki. Chciałam sobie taką Lizę kupić, no ale takie paskudki... Nie widzę w nich moich starych ukochanych lal... Szukam dalej... Trzymam kciuki za znalezienie Twojej lalki. A projektu ubranka jestem bardzo ciekawa! ;-)

      Usuń
  17. Aya, serce mi rośnie kiedy widzę starsze Steffki. Fantastycznie odnowiłaś swoją, zwłaszcza ta grzywka robi wrażenie! No i sweterek jest cudny <3

    Szuszum- a to nie była Betty Teen od TONG?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzywka trochę krótka, ale fakt, udało się ją odrobinę okiełznać. Jeszcze raz dziękuję za użyczenie fotki :-) Miałam kiedyś podobny katalog, ale gdzieś zaginął w mrokach przeszłości. :-) Sweterek to także moje ulubione ubranko lalkowe, choć na współczesne lalusze jest trochę za duży. <3

      Usuń
  18. Co za historia! Gratuluję tak pięknej zdobyczy. Ma w sobie panna sporą dawkę uroku :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. starowinki juz tak mają - są urocze, bo przychodzą do nas z bagażem swoich lalkowych przeżyć i przygód...

      Usuń

___________________________________________________________________________
Dziękuję za wizytę na moim blogu. Zapraszam do ponownych odwiedzin. Pozdrawiam ciepło. Aya
___________________________________________________________________________

Prywatną wiadomość prześlesz do mnie poprzez poniższy formularz:

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *