Zwariowana, z fantazją, pełna energii i... asertywności - Asha. Przybyła do mnie na początku tego roku i zawładnęła mną całkowicie. Próby oddalenia myśli od tej pannicy okazały się zbyt słabe i krótkotrwałe. Lalka ewidentnie przoduje wśród innych moich mattelowskich panienek, a odwrócenie od niej uwagi wydaje się być niemożliwe. Cóż, uwielbiam to ciałko i tę buźkę - nic na to nie mogę poradzić. :-)
Kiedy ją kupowałam, w zasięgu mojej ręki i wzroku nie było innej ciemnoskórej MtM - ot, taki pojedynczy rarytas na całe miasto pełne supermarketów i sklepów z zabawkami. Wtedy nie miałam okazji obejrzeć na żywo innych okazów tego samego modelu. Złapałam z radością to, co było.
Z czasem wspomniane panny AA MtM zaczęły się pojawiać w innych miejscach mojego miasta, jednak posiadając swoją osobistą rozrabiakę Ashę (kto czytał wcześniejsze posty, wie na co ją stać), przestałam zwracać na nie uwagę... Do czasu...
Niedawno kolejny okoliczny sklep uraczył lalkolubów tymi pannami, a ich ceny przyciągnęły i moją uwagę... Od dawna planowałam zakup następnej panny z tej serii, jeśli tylko ich cena znacząco zmaleje. I bum! Proszę bardzo: cena prawie 30zł niższa. Złapałam do koszyka Azjatkę (zaprezentuję ją w jednym z przyszłych postów) , a... moje oko powędrowało w kierunku panien AA.
W głowie zrodził się plan szatański - taki, który zapewne i Wy od czasu do czasu znacie... Wyniszczający portfel i sumienie...
Ciałko..., ciemne ciałko MtM...
A gdyby tak kupić kolejną Ashę w celu wyłącznie ciałkowym...
No i druga panna powędrowała do koszyka.
***
Wracając do domu, rozmyślałam nad tym, która panna otrzyma belzebubem naznaczone ciało (już widziałam tę całą manipulację przy głowach, już w głowie brzęczał tytuł kolejnej blogowej notatki: "Level 3 - czyli odgłowienie MtM"...)
***
W domu rozpakowałam panny...
... i, odłożywszy Neko, zaczęłam przyglądać się pannie AA, przeznaczonej podstępnie na ścięcie...
Jak na zawołanie, przybiegła moja pierworodna Asha,
przyodziana w firmowy strój i ustawiła się tuż obok wyciągniętej z pudła panny.
Jestem ciekawa, czy odgadniecie, która jest która...
***
Mogłoby się wydawać, że ten sam model lalki, pochodzący z tej samej serii, będzie w zasadzie identyczny. Tymczasem dostrzegłam tak wiele różnic, jak wielkość oczu, długość włosów, kształt owalu wszytych włosów nad czołem... i wreszcie różnice w szerokości żuchwy... O różnicach w wykończeniu samego ciałka nie wspomnę... "Genetycznie" takie same..., ale jednak różne... - bliźniaczki jednojajowe można rzec.
Kiedy tak analizowałam różnice panienek, mój szatański plan zaczynał słabnąć...
Teraz zastanawiam się, kto w zasadzie ułożył ten plan... Czy aby na pewno, zrodził się w mojej głowie? Czy też... Hmm... No cóż, muszę Wam zdradzić, że obie Ashe patrzyły na mnie tak żałosnym wzrokiem..., że nagle doszłam do wniosku, iż tej pierworodnej przyda się... siostra. Nie kuzynka (którą już ma), nie przyjaciółka (którą już ma), a siostra. Prawdziwa siostra z krwi i kości (oraz o szatańskiej umiejętności perswazji).
No to się wpakowałam...
Asha x 2...
***
Skoro Asha Druga zostaje w takiej postaci, jak ją pan producent stworzył, to niechże chociaż otrzyma inne imię niż jej siostra. Roboczo nazwałam ją Mashą i w zasadzie podoba mi się to imię na tyle, że chyba już przy nim zostanie. :D
Przyjrzyjmy się zatem pannom dokładniej...
Widzicie te różnice, o których pisałam wyżej?
Powiem szczerze: obie lalki tak bardzo mi się spodobały,
że już naprawdę nie potrafię zrezygnować z żadnej :D
i ta rola przypadła zarówno jej, jak i mnie do gustu
- nie zrezygnuję z postaci, jaką sama wykreowałam.
A Masha...?
Masha ma wspaniałe proporcje twarzy... Małe oczka... Jest piękna...
Wygląda na bardziej rozważną... niż Asha...
Nagle doszłam do wniosku, że posiadanie dwóch bliźniaczych lalek
stwarza ciekawe możliwości działania... Zobaczymy na ile zdołam je wykorzystać...
***
Na koniec zapraszam Was na małą sesję z udziałem Dziewczyn.
Ufff...
Dotrwaliście do końca. Jesteście wielcy!
Dziękuję! :D
Miłego weekendu zatem!
:-)
Аша и Маша очень красивы!!! Прекрасная фотосессия!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Olgusiu. :-) Pozdrawiam ciepło :-)
UsuńKochane bliźniaczki! Nie trzeba być "wielkim", żeby dotrwać do końca tak ciekawego opisu zmagań z własnymi postanowieniami! Znam to doskonale i dobrze zrobiłaś zostawiając (przynajmniej na razie) obie dziewczyny! To daje znakomite pole do sesji foto i tworzenia ich wspólnych przygód :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne zdjęcia obu sióstr i Azjatki!
Mam w głowie sporo pomysłów z ich udziałem, ale wszystko zweryfikuje życie i czas, którego ciągle brak. Dziękuję. Pozdrawiam ciepło :-)))
UsuńTeż byłoby mi szkoda dekapitować takie lalki, choć Masha zdecydowanie wygrywa z siostrą. W ostateczności któraś może jedynie pożyczać ciałko innej głowie... ;-)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że Masha zdecydowanie lepiej się prezentuje :-) Może się kiedyś, któraś zdecyduje na chwilowe pożyczenie ciałka. Zobaczymy :-) Z nimi to nigdy nic nie wiadomo ;-)
Usuń... o! jako ciałko bardzo przydatna :)))
OdpowiedzUsuńEwuś, ciałko bardzo pożądane... Tak też myślałam i takie miałam nastawienie. Ale te łeptyny tak patrzą... :P Kusi mnie, aby za jakiś czas kupić trzecią... :D Najbrzydszą jakąś, z fabryczną skazą na twarzy..., czy co..., żeby żal nie było... Tylko one są tak przebiegłe, że nie wiem czy ja bym nie uległa nawet tej brzydkiej, a domownicy to już by chyba nie zdzierżyli trzeciej takiej panny :D :D :D Pozdrawiam ciepło. Niedługo się do Ciebie odezwę w wiadomej sprawie. Buziaki.
UsuńA to Cię panny w bambuko zrobiły!:D Oby to się nie skończyło na czworaczkach;)
OdpowiedzUsuńNo niestety. Przebiegłe małe, plastikowe bestie! Teraz siedzą i chichoczą zapewne cwaniary. Co do powiększenia gromady tych gremlinsów, lepiej nie kraczmy, bo widać wszystko jest możliwe. :D
UsuńRazem wyglądają jeszcze lepiej niż osobno. :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. Niestety, ale mają w sobie jakiś urok, któremu ciężko jest się oprzeć. :-)
Usuńpodjęłaś jakże wspaniałomyślną decyzję :DDD
OdpowiedzUsuńmotyw bliźniaczek to jakże wdzięczny temat
do różnorakiej sesji - ale i zagadnień o
zabarwieniu socjologicznym - tak podobne a
jakże różnorodne - w swych wyborach, życiu
lalkowym, usposobieniu i pasjach...
teraz masz Rozważną i Romantyczną - superrro!
Tak, zastanawiam się tylko, ile tej wspaniałomyślności odczuję jeszcze w portfelu :D Ale z drugiej strony naprawdę dostąpiłam objawienia, w którym zobaczyłam różne harce obu tych panienek... Może jak się nimi wybawię, to wspaniałomyślność mi przejdzie ;-) Zobaczymy :D Pozdrawiam
Usuńhmmm ... jak to się stało ,że jeszcze nie mam takiej suuuper fajnej panny ?
OdpowiedzUsuń-a co dopiero dwóch :-))) śliczne fotki , pozdrawiam . d.
Przypuszczam, że czają się tam gdzieś na Ciebie podstępne gargulce i tylko wyczekiwać, gdy któraś z nich zagości w Twojej kolekcji ;-) Pozdrawiam :-)
UsuńA mi się bardziej podoba Asha. I może to okrutne, ale Mashę bym od razu przeznaczyła na ciałko dla innej. Nie lubię mieć dubli, a wiele moich lalek nie pogardziłoby MtM
OdpowiedzUsuńWiesz, ja również sobie nie wyobrażałam zdublowanych lalek. A teraz widzę, że w moim lalkowym świecie wszystko jest możliwe. Och, dlaczego Mattel nie sprzedaje samych ciałek? To byłoby idealne rozwiązanie dla takich osób jak ja, którym lalkowe łby, patrzące ze smutkiem, brużdżą w planach... :D pozdrawiam :-)
UsuńJakie rozkoszne bliźniaczki! Zawsze chciałam mieć siostrę bliźniaczkę i podszywać się pod nią!
OdpowiedzUsuńJa również miałam takie marzenia ;-) Wygląda na to, że zrealizuję je w lalkowym wydaniu ;-)
UsuńZazdroszczę ci tej dwójki. Gołym okiem widać że się różnią od siebie.
OdpowiedzUsuńMi zdecydowanie bardziej podoba się Asha.
pozdrawiam
Dziękuję :-) Mnie wizualnie bardziej podoba się Masha, lubię jej małe oczka (w porównaniu z oczami Ashy), ale nie wyobrażam sobie jej w postach, w jakich wzięła udział Asha. Tę drugą wykreowałam na zwariowaną lalkę, żyjącą w swoim świecie fantazji. A do Mashy ta rola nie pasuje. Niby takie same lalki, a widzę dla nich różne role. Zaskoczyło mnie to bardzo. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło :-)
UsuńŚliczne siostry, nie rozdzielałabym za żadne skarby świata. Życie z bliźniętami jest ciekawe i nieprzewidywalne (jestem mamą bliźniąt :-)
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest zostanie matką bliźniaków ;-) Jak dotąd niespełnione... Chyba przyjdzie mi zrekompensować wspomniane marzenie lalkami :D Pozdrawiam.
UsuńWhat a beautiful ladies,love her eyes color,beautiful honey shades ;-)
OdpowiedzUsuńhope you have a nice weekend Aya <3
xoxo
Thank you so much :-) My weekend was sunny, hot and great :-) ^_^
UsuńGreetings from me and... my dolls ;-)
Ciepłe, naturalne zdjęcia i jakże sympatyczna, przewrotna historia!
OdpowiedzUsuńCóż, ja nie raz miałam i 3 - 4 takie same lalki ;-) Kupowałam w ramach tzw.: okazji. Ideałem dla mnie było posiadanie niektórych w stanie NRFB, w stanie wyjętym do używania i jako egzemplarz na OOAK. Dziś raptem kilka zostało mi jako podwójne sztuki. Odzyskałam pieniążki i miejsce na... inne, pojedyncze lalki ;-)
Ale fakt - posiadanie bliźniaczek, jak zauważyła Inka, daje dużo możliwości kreatorskich i interpretacyjnych.
Ja zawsze na żywo jako dziewczynka marzyłam o bliźniaczej siostrze. Nie udało się w tym wcieleniu ;-)
Pozdrawiam serdecznie!
Cieszę się, że nie jestem sama w takim podwójnym lalkowaniu. :-) To podnosi na duchu :-) Bardzo serdecznie pozdrawiam ;-)
UsuńTeż czasem lubię sobie lalkę albo pluszaka zdublować :D to normalne :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, bo już miałam małe zastrzeżenia w zakresie swojej przyszłości lalkoluba.
UsuńAle numer, rzeczywiście się różnią. Też bym nie odgłowiła:D A Asha nie ma węższej talii od Mashy?
OdpowiedzUsuńCiężko tak pozbawić lalkę głowy, jeśli oczka tak błagalnie patrzą... ;-) Oj tak :D :-) Co do kwestii talii... powiem szczerze tego jeszcze nie zbadałam, choć wydaje mi sie, że akurat ciałko mają wymiarowo takie samo. Jednak sprawdzę! Bo na przykład różnice w wykończeniu ciałka, różnice w sztywności stawów są bardzo duże. Asha miała sztywne stawy, ale u Mashy to już w ogóle na początku ciężko mi było zgiąć rękę, czy nogę. Teraz juz się z nią oswoiłam i zginam, ale stawy działaja bardzo opornie. Jesli się robi fotki jest to przydatne, bo lalka utrzymuje się świetnie w okreslonej pozycji. Ale dla ręki dziecka takiego nawet 10-letniego to już Masha chyba by stanowiła problem. Pozdrawiam!
UsuńWiesz, mam w moim mieście tzw. Resler Junior, w którym na Dzień Dziecka Made to Mowe przecenione są na... 30 zł! Jestem wygrana xD
OdpowiedzUsuńŻartujesz! Ale nuuumer! :O To chyba bym jeszcze kilka kupiła za taka cenę! Ale masz dooobrze! Pozdrawiam i zazdroszczę.
UsuńJa mam w ReslerJunior przecenę na 30 zł :)
OdpowiedzUsuńJejju, ale nowina! Świetna sprawa! To się nazywa prezent na Dzień dziecka! :-)
UsuńMasha po lewej, a Asha po prawej. :D Jak mogłaś...
OdpowiedzUsuńBrawo Ty! :D
UsuńI have two sets of twins as well. With each set, there are tiny differences. And like real twins, they insist on staying together!!! Thank you for sharing such a lovely post!
OdpowiedzUsuńThank you for your nice words and nice to know, that you like doll-twins also! Hugs!
Usuń