Odkrywając kilka miesięcy temu lalkową społeczność Internetu, postanowiłam założyć tego bloga, aby tak jak inni lalkowicze, dzielić się z kimś swoją pasją. Świadomość istnienia ludzi, którzy posiadają podobne zainteresowania, była niewątpliwie bardzo przyjemna. To miłe uczucie, kiedy człowiek, zmęczony codziennym stresem, daje sobie godzinkę wytchnienia i relaksu. Odpoczynek może przybierać różne formy i warto korzystać z wielu. Cieszę się, że mam okazję pobierać pozytywną energię nie tylko z czytania książek, malowania, czy spacerów, ale także z tego wirtualnego źródła, bo dzięki niemu poznałam Was. Początkowo jednak obawiałam się, czy materiału, którym chciałam się dzielić, wystarczy na dłuższy okres działalności bloga. O dziwo, pojawiają się jednak nowe pomysły, a samo lalkowanie i lalkowe blogowanie nadal sprawiają przyjemność. To chyba dobrze? :)
I znowu się rozpisałam, a przecież moim dzisiejszym zamiarem było przede wszystkim pokazanie nowego nabytku.
Opowiadałam Wam, między wierszami, kilka wpisów temu, że mam w zasobach pannę, której jeszcze nie pokazywałam, a która wyrywa się przed szereg, w napięciu oczekując swoich 5-ciu minut w blogosferze. Zatem, cóż, siła wyższa - oto panna:
Jej pojawienie się w moim domostwie było nieoczekiwane.
Planowałam oczywiście przygarnięcie Frankie, jako jednej z ważniejszych Monsterek,
jednak moje myśli krążyły raczej wokół tych tańszych egzemplarzy,
pozbawionych wszelkich wymyślnych dodatków.
Los jednak zadecydował za mnie.
Weszłam do nowo odkrytego sklepu z zabawkami, a tam wypatrzyłam przeceny.
Lalki, które wcześniej kosztowały powyżej 100zł,
w tamtym momencie oscylowały w granicach 40 - 60zł
Tak było też z prezentowaną panną (50zł)
I choć czekałam na jakąś "kerfurową" przecenę,
która pewnie byłaby znacznie bardziej oszałamiająca,
to jednak, po zobaczeniu tej oto wiedźmowatej panny, podjęłam decyzję:
to jednak, po zobaczeniu tej oto wiedźmowatej panny, podjęłam decyzję:
Biorę ją!
Myślę, że to będzie moja pierwsza i jedyna Monsterka,
wyposażona w rozmaite gadżety i stojak...
Coś na zasadzie: "Aha, więc to tak wygląda - teraz już wiem"
No, chyba, że następnym razem trafię na przecenę, oscylującą w granicach 30zł...
Frankie, na prezentowanych fotkach, ma jeszcze fryzurę częściowo "pudełkową",
więc wygląda trochę wiedźmowato.
Bardzo mi się to podobało, mimo tego całego "straszypierza" na głowie.
wyczesując między innymi dzikie pokłady lakieru...
(pokażę efekt przy okazji jakiegoś innego wpisu)
Panna ma swoje zalety i wady, które uzupełniają się wzajemnie.
Do zalet i wad należą na przykład elementy stroju i ozdoby*:
- zalety: 1) ciekawy krój i ilość elementów (kamizelka, sukienka oraz coś jak body z przedłużonymi nogawkami), 2) spójne kolory, wzory 3) ciekawa, zróżnicowana struktura użytych materiałów; 4) oryginalnie wyglądające buty, kolczyki i "bransoletki"
- wady: 1) wąskie zakończenia rękawków "sukienki", które utrudniają zdejmowanie i zakładanie (aby ją zdjąć, trzeba się nieźle nagimnastykować, albo zwyczajnie odczepić dłonie od ręki - czynność uciążliwa dla dorosłego, a dla dziecka chyba awykonalna); 2) buciki gubią wszędzie brokat, jakim zostały obsypane - jest to irytujące, 3) aby zdjąć plastikowe ozdoby z rąk, również trzeba wymontować dłonie...
_______________________________
*EDIT:
_______________________________
Do pozytywów zaliczę jej buźkę, choć to zapewne odczucie subiektywne
- każdy przecież, w wyborze ulubionych lalczynych buziek, preferuje coś innego...
Omawiana panienka, poza stałymi elementami jej jestestwa,
posiada ciekawy wzorek na lewej części twarzy.
Coś jakby niebieskie błyskawice...
To zapewne efekt jej usilnych starań, aby jak najciekawiej wyglądać
na halloweenowym monsterparty, na które się szykowała... ;)
Do negatywów zaliczę błyszczące, cienkie czarne nitki (coś niczym czarny anielski włos)
wszyte między włosy... Nie wiem dlaczego, ale mnie denerwują... Chętnie bym je wyskubała...
Postanowiłam jednak uszanować wizję projektanta
- ma być wiedźmowata pod każdym względem, niech będzie!
Pomimo moich utyskiwań...
Bardzo ją lubię.
Mam wreszcie swoją pannę Frankie...
A akcesoria przydadzą się przykładowo do jakiejś "andrzejkowej" sesji...
Pozdrawiam Was ciepło!
Dziękuję, że zechcieliście przeczytać mój kolejny wpis.
Liczę na to, że Was zainteresował.
Miłego tygodnia!
Uściski!